Skocz do zawartości
kardiolo.pl

aaandzia85

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia aaandzia85

0

Reputacja

  1. aaandzia85

    Nerwica w ciąży

    Do LINA - ja brałam AFOBAM tylko chwilowo, później dostałam SEROXAT(a właściwie PAROMERCK - ale to to samo) - do tego dostałam ZOMIREN, który brałam razem z PAROMERCKIEM - ZOMIREN działał od razu, ale jest to lek od którego można się uzależnić, PAROMERCK działa dopiero po 2 tygodniach. Więc po 2 tyg. odstawiłam ZOMIREN. Leki bardzo mi pomogły - brałam je kilka miesięcy - odstawiłam bo zaczęłam strasznie się pocić...i bałam się uzależnienia... A później tylko pozostał mi ZOMIREN doraźnie. Teraz już nic nie biorę - i na razie jakoś staram się sama uspokoić... Mam dużo wsparcia ze strony rodziny - wystarczy ze tylko ktoś ze mną jest np. w poczekalni i już nie odstawiam *cyrków*. DONA ja jestem w 15 tyg. i moja dzidzia też OK, byłaam wczoraj u KARDIOLOGA powiedział, że wyniki są dobre, ale drugie dziecko prawdopodobnie nie będzie wchodziło w grę... mam 24 lata:(.. Trzymajcie się dziewuszki... Musimy być silne... Buźka
  2. aaandzia85

    Nerwica w ciąży

    Do DONA:) Dziękuję Ci kochanie... nawet nie wiesz jak takie słowa dodają mi otuchy... Od razu czuję taką siłę - czuję, że dam radę... Dzisiaj byłam na USG genetycznym i z dzidzią wsyztsko dobrze ( 4MIESIĄC). Tak bardzo chciałabym mieć już ją w ramionach:) Nie znam Twojej sytuacji, jestem na forum zarejestrowana kilka dni i mogłabyś mnie jakoś nakierować na swoje zwierzenia( bo wiesz tyle tego tutaj, że nia dam rady wszystkiego przejrzeć :P), a wtedy też postaram Ci jakoś pomóc. Dziękuję raz jeszcze za słowa otuchy, które dają mi wiarę - na lepsze jutro i lepsze życie :)
  3. aaandzia85

    Nerwica w ciąży

    Witajcie! Obecnie jestem w 14 tygodniu ciąży. Mam poważny problem - nerwicę. Zaczęło się od tego, że mam wadę wrodzoną serca, której nie da się zoperować. Leżałam już w Krakowie i różnych specjalistycznych klinikach i kazali mi żyć normalnie(wada nie jest spora - i nie pogarsza się zbyt gwałtownie), nie stresować się(co jest cholernie trudne) oraz kontrolować serce(robić badania). Dopóki byłam młoda i nie wiedziałam z czym to wszystko się je (żyłam normalnie-dodam, że wadę wykryto u mnie dopiero w wieku 16lat(przez przypadek) choć już jako dziecko(miałam 5 lat- byłam na specjalist. badaniach z powodu szmerów). Zaczęło się kilka lat temu(miałam wtedy ok. 21lat) i zasłabłam w pracy - po prostu nagle złapała mnie duszność, zalały poty, zrobiło się gorąco i oczywiśćie serce zaczęło mi tak walić, że myślałam, że umieram. W szpitalu okazało się, że to tachykardia. Tak się zestresowałam, że nawet leki dożylne nie działały-ale jakoś doszłam do siebie. Później jeszcze wiele razy zabierało mnie pogotowie, i doszło do tego, że się załamałam - bałam się wyjść na ulicę, nie mogłam spać(budziłam się z paniką, z tachykardią) - to było piekło. Nawet z mamą do pobliskiej apteki nie mogłam iść bo się bałam, że upadnę. W końcu zrobiłam badania i wyszło, że serce ok(nie ma żadnych zaburzeń, ciśnienie, też w miarę dobre - mam różnicę ciśnień - na lewym ręku oscyluje w granicach 100/70-110/75, a na prawym 130/75 lub 140/75). Jak się zdenerwuję jest oczywiśćie wyższe. Robiłam sobie ECHO dwa lata temu i wyszło, że moja wada nie wpływa na resztę organizmu neagtywnie. Trochę mnie uspokoili, podjęłam leczenie u psychiatry - brałam AFOBAM i SEROXAT - po jakimś czasie odstawiłam - bałam się przywiązania. JAkoś to zniosłam i napady były coraz rzadsze. Nauczyłam się z nimi walczyć - nawet okruszynka leku na zwolnienie akcji serca powodowała, że zaczęłam się uspokajać. Miałam wsparcie w mamie, siostrze bliźniaczce - w mężu mniej(jakoś nie potrafił zrozumieć całej tej choroby- ale jest już lepiej). Zaszłam w ciąże - możecie pisać, że to nieodpowiedzialne - ale ja chcę mieć dziecko jak każda kobieta. w 7 tyg. trafiłam do szpitala bo miałam znowu atak(teraz już nie wiem czy to był atak, czy ciąża jakoś wpłynęła na ciśnienie i puls). Poszłam do kardiologa, który zrobił i badania i powiedział, że źle nie jest choć wyniki się pogorszyły od tamtych 2 lat(szybko)... Czuję się dobrze, choć mam czasami w nocy te ataki(budzę się cała spocona - z tachykardią taką, że prawie mdleję i jedyną możliwością uspokojenia jest otworzenie okna i spokojne oddychanie) - jakoś pomaga. Staram sięo tym nie myśleć, ale strasznie się boję jak to będzie. Na razie wyniki ogólne mam dobre- ale jak idę do gina to boję się, że jak zmierzy mi ciśnienie(oczywiśćie est wyższe- wiem bo ostatnio sprawdziłam jak wróciłam i zmierzyłam w domu to było ok)to znowu panika i szpital(jak lekarz spanikuje - to ten cały wysiłek idzie na marne - bo ja wtedy znowu zaczynam panikę. NA razie pomimo szybkiego pulsu w poczekalni staram się jakośnie doprowadzić do ostatecznośći. Ale nie wiem jak długo mi się to uda... Każda wizyta u lekarza to stres... powoli to wszystko znowu się zaczyna - a ja muszę być silna dla dziecka. Mam 24 lata i tak bardzo boję się ŚMIERCI. Jak mąż ma nocki - to chodzę do mamy na noc. Boję się zostać sama na noc. Kiedyś za młodu uwielbiałam zostawać sama w domu - sprzątałam, tańćzyłam - odpoczywałam, Teraz jak jest cisza w domu - to wsłuchuję się w swoje serce - i zaczynam się nakręcać, że bije szybciej. Boję się, że później będzie gorzej z tym ciśnieniem... BOJĘ SIĘ... Piję melisę, która trochę pomaga, ale to nie leki... Proszę powiedzcie, że dam radę... Źe skoro wyniki nie są złe... to nie ma co panikować... Tak bardzo chciałabym normalnie żyć...
×