Mój 24-letni brat skarży się na bóle serca (stwierdzono u niego wypadanie płatka). Był u kardiologa, który kazał mu przez 24 godz chodzić z urządzeniem, które miało ukazać pracę jego serca. Niestety nic szczególnego nie wykazało, gdyż ataki nie zdarzają się na zawołanie. Lekarz poradził, by przy następnych atakach jechać do szpitala, by tam zrobić ekg. Ostatnio jechalam z bratem samochodem i dostał ataku bólu. Zgiął się w pół, nic nie mówił, zatrzymał samochód wyszedł i przykucnął, zaczął kaszleć, widać było po jego twarzy, że bardzo musi boleć. Powiedział potem, że serce zaczyna mu walić jak szalone, i że dostał mroczków przed oczami. Atak trwał może 2 min. więc w tym czasie nie da się dojechać do szpitala. Z czytanych tu wypowiedzi wynika że może to być nerwica, ale czy kardiolog nie powinien był tego stwierdzić? A jeśli to nerwica, to jak się ją leczy?