Witam wszystkich serdecznie :) Odwiedzam forum dosyć często, czytam wypowiedzi i postanowiłam, że opiszę króciutko swoje przygody. Zaczęło się od dziwnego spadku nastroju na początku stycznia, zupełnie bez powodu. Potem niestety naczytałam się informacji na temat tego,czego to może być początek (kochane google ;]), i zaczęłam wmawiać sobie różne choróbska. Pojawiło się kołatanie serca, drżenia i drętwienia rąk, *skoki* mięśni, kręciołki w głowie, zmiany nastroju. Oczywiście wszystko wskazywało na SM - w końcu jestem neurologiem z 50-letnim stażem :] Odwiedziłam dwóch neurologów, po badaniu stwierdzili, że wszystko ze mną ok oraz że mogę zrobić rezonans, ale to tylko i wyłącznie dla własnego spokoju. Zawsze byłam osobą dość nerwową, przejmowałam się wszystkim niepotrzebnie, przypuszczam, że teraz nerwy postanowiły dać o sobie znać. Lekarz ogólny stwierdził, że nerwica jest bardzo popularną przypadłością, zlecił badanie tarczyc T3, T3, echo serca (bo są szmery) i ponowną morfologię, bo poprzednia wykazała niedobór magnezu. Stwierdziłam, że, jeśli neurolog nie widzi potrzeby rezonansu nie będę go wykonywać i w ten sposób udowodnię sobie, że wygram z nerwami sama. Wasze posty pokazują, że można trzymać nerwy na wodzy i, chociaż nie jest to proste, pokonyważ wszystkie przeciwności.
Nie bardzo wyszło mi to *króciutkie* opisanie :) ale jestem z Wami duchem i życzę powodzenia :) będę tu często zaglądać :) pozdrawiam serdecznie :)