witam wszystkich!!!borykam sie z nerwica jakies 8,9lat.odkad wyjechalam na stale z kraju.od 3 lat czuje sie dobrze nieraz tylko nerwica daje sie we znaki,probowalam roznych tabletek ,ktore przepisal mi lekarz ale nic nie pomagalo,szybciutko je odstawilam,pozniej jeszcze rozmowy z psychologiem,jeden nawet przychodzil do mnie do domu..psycholog pomogl mi z tej strony ,ze wysluchal mojej historii o leku,natretnych myslach,itp,ale prawde powiedziawszy nic nie pomogl,zawdzieczam poprawe tylko i wylacznie sobie samej.staralam sie zapominac ,powtarzajac za kazdym razem,nie dam wygrac nerwicy,,nic zlego sie nie stanie ,bo nigdy sie nie stalo.synek podtrzymywal mnie na duchu i rodzina,,bo dla nich najbardziej chcialam zyc i oni mnie potrzebowali,zajelam sie obowiazkami,,troche nauka,do tego podrozowalismy troche,i natretne mysli powoli odplywaly,one nigdy tak naprawde nie odplyna ,beda dawac sie we znaki tak jak strach i leki,ale juz wiem jak nad nimi zapanowac,,jak je wyciszyc,,,,najbardziej nie chcialabym dostac ponownego ataku jak przed 3 ma laty,,to byl koszamar ,ale i tak sie wtedy nie poddalam,,,kosztowalo mnie to duzo zdrowia ale poprawe zawdzieczam tylko i wylacznie sobie, nie lekarzom nie psychologom,oni tylko mogli mi wspolczuc pocieszyc. a nie np pozbyc sie leku czy mysli natretnych,raz tylko zapytalam psychologa,czy z nerwicy da sie wyleczyc?? odpowiedz ktora uslyszalam to -0 szans,tak naprawde,ona siedzi w nas do konca zycia,ale bedziemy umieli nad nia zapanowac.ja bynajmiej nie chce w to wierzyc,,bo zakladajac,ze dozyje 70ki to czy ja wiem,,czy jeszcze ta nerwica bedzie ze mna ,wtedy czlowiek jakos innaczej mysli.w kazdym badz razie ,nie poddam sie nie dam jej wygrac!!! i zawsze bede probowac myslec pozytywnie czego i wam zycze!!!