
margolcia
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez margolcia
-
Przejdzie, przejdzie, sztuką jest tylko (a może aż tylko!!!) zmiana swojego podejścia i myślenia. Niekiedy przez lata się tego uczymy. Jesteśmy Panami swojego losu, co w naszej głowie powstało, może i zniknąć. Sami musimy wziąć życie w swoje ręce i starać się je kontrolować i zmieniać, tak żeby żyło nam się lepiej, a nie tak jak jest to w nerwicy, że każdy dzień jest katorgą. Głowa do góry i więcej optymizmu na codzień. Pozdrawiam wszystkich no i oczywiście Ikę :)
- 47 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
witaj ika, po prostu za duzo myslimy, myslimy i jeszcze raz myslimy o tych naszych lekach, i czasami nasza psychika jest w stanie wiele nam wmowic :) niestety, ale czasem warto moze jak boisz sie ciemnosci to np przed snem wlaczyc sobie lampke - zajac sie czytaniem jakiejs fajnej i milej lektury, by cie zrelaksowala, oczy ci sie zmecza, zachce ci sie spac i usniesz (nie myslac o glupstwach). Kazda metode trzeba sprawdzic. Co ty na to? Buzka :)
- 47 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Masz racje ika, zdrowi tego nie rozumieją, w przypadku moim nikt tego nie rozumiał, ludzie myśleli, że wpadłam w chwilową depresję i się skończy to. Albo słysze zmień myślenie. Ale im bardziej próbuje to zmienić, im bardziej staram się o tym nie myśleć, unikać sytuacji (dla mnie) stresujących, zagrażających, to dalej głębiej w to brnę, pojawiają się złe myśli. Wystarczy, że skojarze jakąś sytuacje dla mnie stresującą (tak jak dla ciebie ciemność), a dla mnie np. zwykłe kontakty z ludźmi (głównie płci przeciwnej) no to zaczyna się jazda. Mój organizm sobie coś wmawia, nakręca się itd. Zauważyłam że to jest taki mechanizm sprzężenia, jest sytuacja, my wkręcamy się o napewno coś się stanie, powstająu nas myśli, przeżywamy, martwimy sie, mamy wyrzuty sumienia, że nie umiemy nad niczym zapanować, dołujemy się (a tak naprawde jakby patrzyla na to osoba z boku to by nie widziala w tej naszej sytuacji nic niebezpiecznego). Dzieki nerwicy stalam sie lepszym obserwatorem tego, co wokol mnie sie dzieje. Kiedys nawet zrobilam taki eksperyment, jechalam autobusem i obserwowalam sobie pewna dziewczyne. Stala kolo jakiegos typa, ja pomyslalam matko ja bym tam w zyciu nie stanela, balabym sie ze moze mi sie cos stac itd. (takie mialam mysli w swojej *madrej* glowce), a ona stala jakby nigdy nic, spokojnie, Dalo mi to wiele do myslenia, te sytuacje dla nas stresujace, sa naszym zaburzonym obrazem rzeczywistosci, tak jakbysmy widzieli wszystko np w krzywym zwierciadle (przynajmniej ja mam takie poczucie), jestesmy na pewne sytuacje uczuleni, przewrazliwieni, i cokolwiek skojarzymy sobie z nimi, to jest b zle, bo organizm wmawia sobie, ze tak sie dzieje. Sami w sobie te mysli wywolujemy i potegujemy je. Tak jak teraz o tym mysle, im dluzej czlowiek walczy z tymi myslami to jest gorzej. Psycholog powiedziala mi, ze sa we mnie takie jakby sprzecznosci, ze z jednej strony mam poczucie ze jest ze mna wszystko ok, ale z drugiej strony jest jednak we mnie jakas niepewnosc. Powiedziala, ze jestem osoba zamknieta w sobie, ze zawsze mysle o innych, malo o sobie. Prosilam, by dala mi jakas rade, jak mam postepowac z tymi myslami, zeby sie nie wykonczyc, a ona na to, ze ja bede wiedziala jak mam to zrobic. Czyli dala mi do zrozumienia, ze we mnie wierzy, i ze wszystko sie uda. Wczoraj sie nawet u niej poplakalam z tych emocji. Kiedys jak bylam malym dzieckiem tlumilam wszystkie emocje w sobie, a teraz potrzebuje sie komus wyzalic, i jest mi lepiej. Psycholog stwierdzila, ze moje ataki nasilaja sie wtedy gdy jakas sytuacja mnie b zdenerwuje. Ostatnio przezylam 2 ciezkie tygodnie, plakalam, mialam wszystkiego dosc. Ale wiem, ze warto jest walczyc o siebie, tylko jest to jeszcze dluga droga. Ciesze sie, ze idziesz ika do psychologa, bedziesz miala poczucie ze nie jestes z tym sama. Psycholog nie bedzie cie ocenial, bedzie chcial ci pomoc, tak jak mi probuje pomagac. Pozwoli ci zrozumiec dlaczego pewne sytuacje sa takie a nie inne, dlaczego sie tak zachowujesz. Moj mnie nie ocenial, nie wysylal do psychiatry, nie biore lekow. Lęk i złe mysli powstaly w mojej glowie, tylko jak ja bede chciala to wyjde z tego, psycholog we mnie wierzy, wiec ja tez chce i wierze w to. Łykanie medykamentow pomaga na chwile, zaglusza nasze obawy, mysli, ale czy dzialaja na nasz organizm dobrze? Organizm sie od nich uzaleznia, z czasem nie mozna bez nich zyc, a przeciez mozna. Jest mi ciezko z nerwica, ale wiem ze mam dla kogo zyc. Dla moich przyszlych dzieci, i wiem ze musze byc zdrowa i szczesliwa, bo nikt za mnie zycia nie przezyje. Najlatwiej jest sie poddac i nie walczyc. Trzeba stawic czolo problemowi i wziac sie za siebie, choc jest to trudne. Wierze ze nam sie uda, tylko ogromnie z calego serca trzeba tego chciec. Buzia :*
- 47 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tak czytałam, mam podobnie, ja boję się akurat zachorować na jakąś nieuleczalną chorobę. Miałam kiedyś bardzo traumatyczną sytuację i po tym wszystkim z wesołej dziewczyny, cieszącej się życiem, stał się wrak człowieka. Bałam się wychodzić z domu, bo bałam się, że ktoś mi krzywdę zrobi, do tej pory boję się facetów, nawet jak w pracy jestem staram się unikać kontaktu z nimi, tylko tyle ile potrzeba, czy powiedzenie sobie dzień dobry i krótka rozmowa. Zostałam bardzo zraniona, i poniekąd żyje tym co kiedyś się stało. Wpadłam w jakąś dziwną hipochondrię chociaż staram się nad nią panować. Kiedyś nie bylo dnia bym w necie nie czytała wiadomosci na temat paru chorób i szukała objawów na sobie. Pewna osoba powiedziała, że jak człowiek będzie usilnie szukał ich na sobie, to naprawde wkręci sobie rzeczy nierealne, nieprawdziwe. Tak było ze mną. Dlatego pomogło mi nie czytanie, nie sprawdzanie nic na sobie. Jak coś mi dolegało, czy wymacałam sobie cos, lekarze mowili za kazdym razem ze taka moja uroda, a ja ciagle nie wierzylam. Dlatego staram sie nie sprawdzac, nie macac sie itd. Mój lęk zawsze rodzi się z jakąś natrętną myślą, po niej zle sie czuje, szybciej bije mi serce, robi mi sie goraco, serce czasem kuje, zalewam sie cala potem, a przede wszystkim mam wyrzuty sumienia, mam wrazenie jakbym cos zlego zrobila itd. Jak sie strasznie zdenerwuje na jakas banalna sytuacje to wszystko mnie boli, tak jakbym cwiczyla i miala zakwasy - dlatego wiem ze cos trzeba z tym zrobic poniewaz dlugo tak nie pociagne. Moj organizm jest wyniszczony, blada jestem, dodatkowo przytylam 5kg przez te nerwy. Dzisiaj ide do psychologa, mam nadzieje ze bedzie lepiej. Pozdrawiam Cię ika :* i oczywiscie innych forumowiczów :)
- 47 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam, jestem tu nowa, też próbuje walczyć z nerwicą. Jakby się wgłębić w moja nerwicę - to mam ją chyba od dzieciństwa, przeżyłam pare traumatycznych chwil, które w mojej psychice zachowały się do tej pory (obecnie mam 24 lata). U mnie przebiega ona okresowo, czasami zdarza się okres, w którym w ogóle ona nie występuje, czasami tak jest, że mam napady lęku (boję się sytuacji, które tak naprawde dla zdrowej osoby nie są stresujące, dodatkowo bujna wyobraźnia i można się nieźle nawkręcać). Do tej pory starałam się sama z nią walczyć, ale wiem jedno, samemu nie jesteśmy sobie pomóc. Ja próbowałam tyle lat. Uczęszczam na terapie, rozmawiam o moich problemach z psychologiem - który nie wysyłał mnie ani do psychiatry, ani nie kazał nic brać (zreszta tylko psychiatra może zapisywać leki:)) - powiedział, że nie poda mi rozwiązania, jak powinnam się zachowywać jak mam ataki paniki, lęku (oczywiście nadwyrost, ja odbieram sytuacje za stresujące, dla innych mogą być one śmieszne:)), powiedział jedynie, że przez rozmowę ze mna, nasze spotkania, chce pozwolić mi zrozumieć siebie, swoje emocje. Też nie wierzyłam, że po tylu latach stresu, i nerwów, da się z tego wyjść. Nic błędnego, są ludzie którzy z tego wyszli i starają się pomóc jak tylko potrafią. Przykładem jest Pani Jadwiga, która dużo pozwoliła mi zrozumieć, dzięki wielu rozmowom. Nerwica ma to do tego - w moim przypadku, że wmawia mojemu organizmowi lęk przed czymś co nie stanowi dla mnie żadnego zagrożenia. Dodatkowo pojawianie się u mnie złych myśli napędza ten lęk, i koło się zamyka. Atakuje wszystko to co dla nas ważne, co kochamy, o co dbamy, co szanujemy. Tak jak powiedziała Pani Jadwiga, trzeba stać się dla siebie własnym psychologiem, obserwatorem swojego ciała i zachowania. Ja uważam, że nic nie dzieję się bez przyczyny. A zmiana nastawienia do życia, i zmiana myślenia (jest bardzo ciężka, ale możliwa) to podstawa do zmiany swojego życia na lepsze. Ja walcze z nerwicą, i miałam już chwilę zwątpienia, ale w moim przypadku wiem, że tam na górze jest osoba, która nie tylko o mnie się troszczy, ale i o wszystkich. Wiem, że warto zacząć normalnie żyć, mimo tego, że jest to ciężkie. Trzeba nieźle nad sobą pracować, ale nie jest to niemożliwie. Trzeba tylko chcieć !!! Na koniec przytoczę taki fajny cytat słynnego pisarza Paulo Coehlo *Kiedy czegoś pragniesz to cały wszechświat sprzyja potajemnie Twojemu pragnieniu* Pozdrawiam wszystkich nerwusków i mam nadzieję, że razem będzie nam raźniej w walce z naszym choróbskiem :) Buźka
- 47 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: