Witam! Tak bym chciała wszystko i szybko zmienić na lepsze. Nie rozmyślać tyle. Nie rozczulać się nad sobą. Nie krytykować się tak ostro. Mieć więcej pewności siebie, potrafić się skupić, skoncentrować, mieć motywację do...do czegokolwiek...a tu klops. To tak jakby mieć w sobie takiego strasznego lenia, który nie daje nawet pomyśleć logicznie...planuję tyle dobrych rzeczy i nic i mi się nie chce. Czuję się ciężka a raczej ociężała myślowo co nawet odzwierciedla się w ruchach, gestach...a twarz mam często smutną. Czasem mam łzy w oczach i nie wiem czemu jakbym miała całe moje cierpienie wypisane na twarzy.
Chętnie popiszę z kimś kto ma podobnie i chce coś z tym zrobić bo ja już się *duszę*. Zresztą duszę się od dawna, ale jakoś mało skutecznie;) Pomyślałam, że takie forum jest ok, że może choć na nim się skupię. W sumie to prawie nic mnie nie cieszy, nie czuję się szczęśliwa. Co z tym zrobić? W tym momencie nie znam odpowiedzi. Chciałabym w końcu znaleźć odpowiedź. Być może drzemie ona gdzieś we mnie, ale ja jej nie widzę. Jak żyć? Jak dobrze żyć?