Witam. Piszesz, że *nerwica to nie choroba, to tylko zaburzenia
w widzeniu zycia i świata, w których tkwilismy przez lata* jednak co brac pod uwage Twoje słowa czy slowa lekarzy, którzy strasza że nerwica to przewlekła choroba na dodatek trudna do wyleczenia. W co mam wierzyc...nie chce faszerowac sie lekami, boję się ucieczki przed własną świadomościa. Staram sie sama sobie radzic z lękami i próbuję je racjonalizowac...jednak wiem jedno...tak walczę, walczę z tymi lękami...poniewaz nie umiem dac im ujścia..one wszystkie siedzą we mnie i ja jestem świadoma ich wszystkich a własciwie to one same nawet jesli tego nie chce uświadamiaja mnie...czasami czuję, że jestem przed ogromną przemiana w zyciu że stoje na rozstaju dróg..między tym jaka byłam a tym jaka byc może powinnam ale boje sie że zatracę na tej nowej drodze siebie, za pozbędę sie wszystkich ambicji i pragnien a ich mijsce zajmą małe sukcesu, które mnie będą zadowalac...nie wiem czy boje sie śmierci...bardziej boje sie świdomości, że moge byc sama, nie kochana przez nikogo i nie chodzi o zrozumienie a poczucie bezpieczeństwa...i potem..czy jeśli to wszystko sobie dokładnie uswiadomię..co mam robic dalej...jak pozbyc sie złego samopoczucia?? jak pozbyc sie poranków...uczucia, kiedy wstaje ze trzęsie mi sie całe ciało...czytam wszystko co piszesz...ale nie umiem...nie mam sił...boję się.