bez obaw ja miałem zabieg ablacji w Opolu - spokojnie ...wszystko odbyło się zgodnie z planem , po dzień wcześniej zrobionych badaniach zostałem przewieziony na sale , było bardzo zimno wiec przykryto mnie troskliwie. znieczulono miejsca tętnicze w pachwinach , wiec samo ukłucie było bezbolesne , jedynie wprowadzenie w tętnice elektrod było niezbyt przyjemnie odczuwalne. po rozbujaniu serca do 250 uderzeń na minute, odnaleziono miejsce , które skutecznie wypalono temperatura 55 stopni , czułem się niezbyt komfortowo , ale cóż wytrzymałem,moglem wstać po dwóch godzinach , ze względu na wkłucia do tętnic które powodowały niewielkie krwiaki czuje się jak się czuje do pracy poszedłem na trzeci dzień i nie czułem specjalnie różnicy po i przed zabiegiem. Moje serce próbuje jeszcze czasami przyspieszyć ale niema już możliwości , musi stukać normalnie bez zbędnych zrywów. Biorę oczywiście leki i może już tak pozostanie- wiem ze jest lepiej