Skocz do zawartości
kardiolo.pl

joyann

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia joyann

0

Reputacja

  1. pięknie przelane *na papier* doświadczenie radzenia sobie z natrętnymi myślami. naprawdę. jestem trochę starsza od Ciebie, Alu, zostało mi pół roku do osiągnięcia wieku 21 lat. nienawidzę mojego ojca, ponieważ jest tyranem, wywraca życie całej rodziny do góry nogami. bił moją mamę i moje siostry, nadużywa alkoholu, nie przepuści nigdy żadnego słowa nikomu, w głębokim poważaniu ma problemy rodziny (moje bagatelizuje zupełnie, twierdząc, iż jestem tylko rozpieszczoną gówniarą, stąd wymyślam moje wszystkie fobie, lęki, by zwrócić na siebie uwagę), zupełnie go nie obchodzi moje życie (potrafił się mnie spytać ile mam lat, jak mam na imię i inne sprawy dotyczące elementarnej wiedzy o swojej córce), wyganiał mnie z domu (na szczęście teraz w domu jestem gościem, bo od blisko czterech lat mieszkam w zupełnie innym mieście, miałam odwagę się uniezależnić psychicznie, choć trochę), mówił, że mogę zarabiać na ulicy jak dziwka, że go to nic nie interesuje. generalnie tyle gorzkich słów usłyszałam z jego ust, że mam bardzo poważne problemy z samooceną, moje kompleksy są tak ogromne, że nie mogę doszukać się żadnej pozytywnej cechy zarówno w moim wyglądzie jak i charakterze. co do ojca, jego zachowania tak naprawdę nie jestem w stanie opisać, to tylko czubek góry lodowej. teraz jestem zła na siebie, że traktuję to forum i Was moi mili, jako miejsce, gdzie moge się wyżalić, a tak nie powinno być. czy znacie jakiegoś dobrego psychiatrę, terapeutę, który jest w stanie pomóc w potrzebie, leczącego na terenie Warszawy? czy macie może czasami atak płaczu nie do opanowania, gdy nie możecie się w żaden sposób uspokoić? w moim przypadku zawsze towarzyszy temu ogromne zdenerwowanie, łapczywie przy tym oddycham, że jestem o malutki kroczek od omdlenia. nie wiem nic.
  2. witam, uznałam, że wybiła godzina, żeby albo znaleźć pomoc albo przestać walczyć i odejść z tego świata. nie wiem czy to co się ze mną dzieje można nazwać nerwicą (chociaż psychiatra orzekł, że jest to nerwica lękowo - depresyjna). zaczęło się jakieś cztery lata temu. próby samobójcze, myśli samobójcze, strach przed wychodzeniem z domu i nerwowe reakcje na wszelkie możliwe dźwięki, które mnie otaczają (siorbanie, mlaskanie, dźwięk nalewanej wody, pstrykanie, dosłownie wszystko) + negatywna, nerwowa reakcja na dotyk. jestem agresywna i ciągle poddenerwowana. targają mną takie ogromne emocje, że chwilami mam ochotę kogoś pobić, czasami sobie wyobrażam, że wręcz zabijam źródło moich nerwów. i strasznie mnie przeraża, że tak w ogóle mogę myśleć. głównym ogniskiem moich problemów jest mój ojciec, którego szczerze nienawidzę, a z drugiej strony trochę kocham, bo *wypada*, bo to mój ojciec. przez niego wszystko się tak w moim życiu skomplikowało. mam zmiany nastroju, objawy somatyczne, z bezradności chce mi się płakać ciągle. ledwo powstrzymuję swoje emocje i dłużej już nie mogę. na przykład teraz, mam wrażenie, że zaraz stracę panowanie nad sobą i wykrzyczę mojej rodzinie jak bardzo mi przeszkadzają ich zachowania (zresztą, oni o tym wiedzą, tylko uważają, że jestem rozpieszczoną małolatą, która robi jakieś problemy, a nie ma takiej potrzeby). generalnie, nie mam w nikim wsparcia. wszyscy tylko komentują negatywnie moje słowa, moje samopoczucie, uważają, że wymyślam i w ogóle. jestem naprawdę zdesperowana, piszę przez łzy. mam straszne problemy w relacjach z innymi ludźmi, nie mogę nigdy utrzymać znajomości. czy jest jeszcze jakaś nadzieja czy zostało mi już tylko umrzeć. ja już naprawdę nie dam rady. za dużo negatywnych emocji tkwi w mojej głowie. a i tak jak wiadomo to tylko czubek góry lodowej, bo prawdziwych uczuć nie jestem w stanie przelać na kartkę papieru. pomocy. pomocy. pomocy. nie mogąc znaleźć żadnego wsparcia i pomocy w życiu realnym zwracam się tutaj, na forum, w wirtualnym świecie.
×