W sumie, to przed chwilą skasowało mi się to co napisałam ;*
No więc od dziecka byłam osobą bardzo przewrażliwioną, na uczucia innych i swoje, przeżywałam wszystko zbyt mocno.
Kiedyś chodziłam do psychologa, gdyż miałam problemy z pamięcią, od dwóch lat już nie odwiedzam mojej bardzo mijej i sympatycznej pani, z przedmiotami ścisłymi sobie radzę teraz dobrze, więc mama mnie wypisała. (psycholog prywatny). Od ajkiegoś roku coraz bardziej boję sie chodzić do kościoła, przerażają mnie takie rzeczy jak np. egzrocyzmy, duchy, stygmaty itp. Po prostu panicznie się tego boję, i odrazu myślę, że coś mnie opęta i zorbię coś nieodpowiedniego, mimo iż jestem osobą wierzącą. Wybieram się do bierzmowania, ale jak skoro trzeba chodzić, na spotkania, które trwają 2 h id siedziemy w pierwszysch ławakch. Wtedy mam wrażenie, że tma po porstu umrę, na zawał, tak m iserce łomocze, ręcę pocą się, wiercę się strasznie.
Takie objawy zdarzają się właśnie w momentach kiedy się boję, wiele jest takih sytuacji. Nie potrafię się opanować.
Nie wiem czy zdołam o tym powiedzieć mamie, zawsze jestem optymistką, podpparciem dla innych, lubię pokazywać tylko swoje dobre strony, a tych złych nie wie czy potrafię.
Może znacie jakieś leki na ten mój wyjazd? Najlepeij bez recepty.
Dziękuję wszystkim. Aha i przeczytałam kilka ważnych wątków na forum. Przydały sie ; )
Chętnie też pomogę ; ))