Witam! jestem tutaj po raz piewszy i mam poczucie, że nie jestem sama ze swoim problemem. Mam 26 lat, od kilku dni, czyli od śmierci babci bardzo szybki puls ponad 100, duszności, bóle i pieczenie w klatce piersiowej, czuje sie jakbym miała umrzeć. Przedwczoraj zadzwoniłam po pogotowie, dali mi zastrzyk hydroksyzynę i na tym się skończyło. Rano dalej miałm te objawy, pojechałam pywatnie do kadiologa, ekg w normie, nie skieował mnie na dalsze badania, powiedział, że to ze stresu i przepisał conkord, pół tabletki dziennie. Serce dalej wali, co robić?