hej. znalazłam ten wątek przed chwilą. choruję na nerwicę od kilku lat. od nie dawna myślałam, że ją w miarę wyleczyłam(zaleczyłam??). brałam już leki doraźnie. jak moje samopoczucie podupadało. niestety odstawiłam leki jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży. po kilku tygodniach(chyba ok2-3) pierwsze objawy nerwicy wróciły: hiperwentylacja, lęk, obawy, obniżony nastrój wraz z ich wahaniem. niestety najgorsze było przede mną. powróciły napady rzekomo-padaczkowe. od razu poszłam do lekarza. dostałam skierowanie do szpitala. tam zaczęli mi podawać diphergan. ataki nie ustępowały. w końcu doszło do tego że spadłam z łóżka podczas napadu. dostałam relanium domięśniowo. przy wypisie ORDYNATOR nie chciał mi nic przepisać. ale na szczęście inny lekarz wstawił się. zostałam przy deiphergan. oprócz nasileniu się sennosci(która trwa od początku ciąży niestety i pewnie jeszcze sobie potrwa) napady nie minęły. zaczęłam tak jak kiedyś chodzić i kimś na zakupy, spacery, wszędzie... brak jakiegokolwiek komfortu samodzielności, i lęk o zdrowie i życie maleństwa przerosły mnie. dzisiaj poszłam jak kazali na kontrole do gin. zdziwił się, że przy tak silnej nerwicy (którego świadkiem ataku był osobiście:( )nie chcieli nic mi dać. przepisał mi relanium 5 i mam brać tak jak każde najpierw pół potem całą tabletkę 1 dziennie. zaczęłam czytać różne fora i już sama nie wiem. lekarz mówi, że nerwica zagraża ciąży a czytam na różnych stronach, że relanium również. już sama nie wiem, naprawdę. jak nie byłam w ciąży to nie było takie ciężkie do zniesienia. kilka siniaków, do gapiów się przyzwyczaiłam itd. ale czy starając się dbać o zdrowie mojego dziecka nie zaszkodzę mu? może któraś z Was może mi coś podpowiedzieć? słyszałyście coś na temat napadów a leków w ciąży? miło, że jest taka strona. że nikt (przynajmniej nie dane mi było na takie akty na forum wpaść) nie pisze cyt. nie wymyślaj, nie wkręcaj, spróbuj się czymś zająć. pozdrawiam Wszystkie mamy.