Pierwszy taki moment mialam rok temu zyjac w stresie, podczas snu nagle obudzilo mnie dzikia pikawica jakas serca, wysokie cisnienie, bardzo wysokie zwariowane tetno, po czym po 1-2 minucie nagly spadek do zera prawie, tetno bylo niewyczuwalne, zrobilam sie zimna jak lód i słabłam, wtedy mwłaczyła mi sie swiadomosc ze umre, na drugi dzien ból w klatce piersiowej, zmeczenie,diagnoza -* nerwica, EKG nic nie wykazało, lekarka ogolna stwierdzxila pojawienie sie szmerow na sercu
rok minał i wczoraj znowu, szybka akcja serca (podczas drzemki za dnia) i potem nagly spadek, w ciagu minuty zdretwialy mi kompletnie kończyny a w głowie uczucie waty i tego ze strace przytomnosc, lodowate cialo i poczucie zimna ktore utrzymywalo sie ponad godzine, potem wszystko wrocilo do normy tylko bol wramieniu zostal i klacie.
Kupilam baterie do cisnieniomierza na przyszłosc, ale mialam znowu w nocy ten *dziwny atak* tyle ze o wiele slabiej, ale zmierzylam cisnienie, wiec w pikawicy bylo 138/90 puls prawie 100, po 2 minutach 100/60 puls 75. Wiec wczesniejsze ataki musiały miec wieksze róznice.
nie wiem co to, boje sie ze strace przytomnosc, w mojej rodzinie sami zawalowcy, mam 32 lata, troche popalam od roku, od 1,5 roku przrzestalam uprawiac lekki sport (biegalam swego czasu pare razy w tyg)