Witajcie:)
Jagódko65,jasne,ze znam ten utwór jak i całą dyskografie dżemu:)
Po takim czasie choroby juz się jej nauczyłam w sensie takim,że potrafię korzystać z każdego dnia kiedy jest mi lepiej i dobrz esie czuję tzn.nie mam lub mam małe krećki w głowie.Jeśli mnie nachodzą dni w ktorych czuję sie źle poprostu przeczekuję.Po nich zawsze przychodza dobre ale trzeba sie o to postarać .Zazwyczaj daje sobie dwa dni na totalny luz,a potem już zaczynam walczyć.
Nerwica o jakiej piszecie nie jest mi obca,kiedyś dawno temu miałam nagły atak lęku ,wręcz paniki.Dopadł mnie na ulicy,nagle zaczęłam sie bac ,że zemdleje,ze zwymiotuje.To było straszne.Przez jakiś czas btałam doxepin i szybko poczułam sie lepiej.Jednak deprecha wracala do pewnego momentu.Do póki byłam nieszczęśliwa w życiu.Odkąd zmieniłam swoje życie,podejście do niego,zaczęłam robic i zyć tak jak ja chce,a nie jak inni chcą bym żyła -wszystko sie zmieniło.Dziwnie to zabrzmi ale tego wszystkiego dowiedzialam się dzięki tej nieszczęsnej chorobie.Zdałam sobie sprawę,że tak długo żyłam w stresie i nie słuchałam swojego wnętrza,że aż ciało musiało się zbuntować.
Szkoda,ze człowiek musi dopuścic aż do takiego stanu żeby zrozumiał jak bardzo musi się ratować.
Co do sekretu to polecam książke ,jest lepsza niz film.Zawsze można do niej wrócić,przeczytać odpowiedni rozdział.Film mnie nie przekonal tak jak ksiązka.
Pozdrawiam cieplutko:)