Witam,
Jestem tu nowy a sprowadzil mnie tutaj przyjaciel google :) a problem mam tego typu ze juz od jakis 3 miesiecy mam dziwne bole na poczatku zaczelo sie od wodeczki z kolega nastepnego dnia w pracy tak do 15 bylo ok. ale nagle zaczolem miec straszne bole nie moglem oddychac zle sie czulem nie moglem jechac w autobusie bo myslalem ze za chwile umre... no i strasznie bolal mnie brzuch wiec wpadlem do domu myslalem ze sie zwymiotuje i zaczolem cos jesc i nagle pomoglo i takie bole mialem przez jakis czas potem bylem u lekarza na tym badaniu co wklada rurke do brzucha :) i bylo wszytsko od ale problem mi sie zaczol powiekszac np. szkole zaczynam od 16 to do 16 czuje sie ok nic mi nie jest przychodze do szkoly 15 min i mam uczucie ze za chwile bede wymiotowal czuje jakby takie *spazmy* przechodzily mi po glowie jakies zawroty glowy wraznie jak bym mial za chwile pasc wiec przychodze do domu i w domu jest ok a jeszcze od niedawna mam inne objawy pracuje w pubie i wszytsko ok pelen relax az tu nagle zaczynaja mnie bolec pod glowa przy gardle to chyba zatoki :) jak bym nie mogl oddychc stracilem aptetyt nie chce mi sie wogle ani palic ani pic co jest troche dziwne :) a najgorsze jest to ze pozatym czuje sie dobrze i mam malo stresujace zycie w szkole nie mam problemow z nikim ani z niczyim w pracy zero stresu poprostu wiode bezstroskie zycie i z takimi meczarniami wiec czy to jest naprawde nerwica ? czy moze jakas mala choroba przejsciowa ??? a jak tak to co mam zrobic aby ja wyleczyc ? ps. sorka za te nazwy ale lekarzem nie jestem wiec i nazwami precyzyjnymi nie operuje :)