Ona 25
Trochę działa ale niepokój dalej pozostaje. Ja mam tak,że jak przychodzę z pracy to jestem tak wykończona że mam ochotę ryczeć godzinami a nie chcę sobie na to pozwalać za bardzo bo mam małe dziecko. Z drugiej strony jakoś te emocje trzeba z siebie wyrzucić, bo dusić wszystkiego w sobie się nie da. Cały czas zadręczam się myślami co o mnie sobie ktoś pomyśli, tak jakbym nie mogła sobie pozwolić na gorszy nastrój, bo właściwie sama nie wiem co? Albo jest super ekstra albo dół taki,że głowa mała. To jest bardzo męczące. Wstydzę się tych moich nastrojów, nieudolnej rozmowy z ludźmi. Jakoś ciężko mi się przestawić że z osoby optymistycznej i pełnej życia stałam się ponurakiem i to dosłownie. Im mam gorszy nastrój tym bardziej unikam ludzi, żeby się ze mnie nie śmiali. (to jest mój chyba główny absurdalny problem). Absurdalnie taka izolacja jeszcze gorzej na mnie wpływa. Zamiast przełamywać swoje słabości to ja od nich uciekam. Niczego to nie rozwiązuje. O atakach lęków i paniki już nawet nie będę wspominać ale grunt to się nie poddawać. Mam nadzieję że ta terapia pomoże.