Witam. Mam 20 lat i od 2 lat cos jest ze mną nie tak:( Cały czas jestem przygnębiona, nic mi się nie chce, najchętniej nie wychodziłabym z domu. Coraz częsciej dostaję napadów złości, płacze...Mam zaburzenia miesiączkowania, okres czasami nie pojawia się nawet przez 4 miesiące. W zeszłym roku nie było jeszcze najgorzej, ale ostatnio zauważyłam że nie potrafię się skoncentrować na niczym, czytam coś i zapominam zanim dotrę do końca linijki, nie potrafię zapamiętać prostych informacji, w zeszłym tygodniu podczas kolokwium na studiach mimo że byłam przygotowana, nie napisałam zupełnie nic, na widok kartki z zadaniami wszystko mi się ulotniło, wpadłam w panikę. Gdy ktoś cos do mnie mówi to sie wylaczam, tak jakbym byla 100 kilometrów dalej. Cały czas jestem zestresowana, przejmuję się wszystkim, nawet zmiana rozkładu jazdy autobusu....Przestaję wierzyć w to że coś wogole potrafie. Dostaję nagłych ataków ostrego bólu głowy, czasem nie mogę nawet otworzyć oczu, jest mi przy tym slabo i niedobrze. Na samą myśl o tym że np. musze iść o coś kogos zapytać jest mi gorąco. Coraz częściej mam kołatanie serca i kłucie w lewej piersi. Gdy wczoraj zmierzyłam sobie puls to wynosil 105, a byłam spokojna i w dobrym humorze...Gwałtowne wstanie czy skłon powodują u mnie zawroty głowy i robi mi sie ciemno przed oczami...
Czy to jest normalne? Boje się, że mogę mieć depresję albo nerwicę... Poradźcie mi coś, proszę...