Martynika - wielkie dzięki za odpowiedź.
Do lekarza na pewno muszę się wybrać, chociaż obaw mam sporo. Co do płaczu, to od jakiegoś czasu płaczę codziennie, u lekarza rodzinnego też rozpłakałam się jak dziecko i stąd ta diagnoza nerwicy. Zresztą od kilku miesięcy mam problemy z jedzeniem (*gula* w gardle i całym przełyku) i problemy z oddychaniem. A wyniki dobre. No i od kiedy pamiętam cierpię na *czarnowidztwo*.
Swoją drogą to ciekawe, czemu tak łatwo jest mi wpaść w smutek i wmawiać sobie same okropne myśli o przyszłości, a tak trudno wyobrazić sobie, że jeszcze mogę być szczęśliwa.
A wpadanie w *czarną rozpacz* wynika z lenistwa, bo walczyć jest trudniej? - (wg mojej rodziny).
Pozdrawiam wszystkich walczących.