Witam. Od pewnego czasu miewam mdłości. Zaczęło się wszystko od podróży autobusem. Podczas jazdy zaczęło robić mi się niedobrze. Myślałem, że może nabawiłem się jakiejś choroby lokomocyjnej lub uszkodziłem sobie błędnik, ale jednak nie... Czasami podczas jazdy jest mi niedobrze a czasami czuję się dobrze. Problemy zaczęły się podczas drugiego roku studiów. Wtedy to na sali wykładowej zaczęło mi się robić niedobrze i miałem uczucie jakby cofało mi się jedzenie, miałem gulę w gardle. Pomyślałem- nic tylko nerwica. Poczytałem trochę o niej, ale jakoś mnie to nie przekonuje ponieważ nie jestem narażony na stres, nie denerwuję się, nie boję się ludzi, nie odczuwam, że umieram... nic z tych rzeczy. Nie mam napadów paniki, nic mnie nie boli, po prostu mnie mdli. Jest to bardzo trudne do zniesienia, był czas, że nic prawie nie jadłem bo bałem się, że zwymiotuje w miejscu publicznym. Teraz po kilku próbach w szkole odważyłem się odżywiać normalnie, ale nawet najedzony czuję się często źle. Najczęściej mam mdłości na sali wykładowej i w autobusie. Zdarza się, że również w domu. Co o tym sądzicie?