Skocz do zawartości
kardiolo.pl

jimy82

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia jimy82

0

Reputacja

  1. Witam! Mam 25 lat i temat nerwicy jest mi bardzo bliski. Moje problemy zaczely sie w listopadzie ubiglego roku. Zaczelo sie od napadu leku i strachu w pracy (stresujacy dzien). Nie moglem tego ogarnac. Czulem sie jak w najgorszym koszmarze. Nie moglem spac w nocy. Jak udalo mi sie zasnac to w srodku nocy budzilem sie zlany potem i strasznie przerazony. Zaczolem odczowac bole pod zebrami i w klatce piersiowej (takie bolesne klucie trwajace kilka sekund). Po trzech tygodniach takich objawow postanowilem sie konkretnie przebadac. Myslalem, ze to objawy jakiejs powaznej choroby. No i sie zaczelo toczyc to bledne kolo... Wybralem sie do prywatnej kliniki bo jak wiadomo NFZ nie daje nam za wiele... Mialem robione badania krwi (morfologia, rozmaz, CRP, OB, proby watrobowe itp), badania moczu, USG brzucha, RTG klatki piersiowej, EKG, echo serca itd. Wyniki byly dla mnie zaskoczeniem bo okazalo sie, ze wszystko jest OK. Chwilowo sie troche uspokoilem ale dlugo nie trzeba bylo czekac az bole powedrowaly dalej. Teraz czulem klucia w glowie i plecach. Do tego doszly zawroty glowy, zaburzenia wzroku (poprosu caly obraz mi drgal po zmianie pozycji z siedzacej na stojaca i odwrotnie). Do tego jeszcze bole stawow ale takie, ze wyjscie z luzka do lazienki zajmowalo mi 15 min! Niezla kicha co????????? Oczywiscie szybko wystawilem sobie diagnoze: *Ja umieram, mam raka muzgu! Boze dlaczego ja?* Ponownie zarejestrowalem sie do prywatnej kliniki. Tym razem do innej, bo przeciez w tej poprzedniej to mogli oszusci pracowac;-))))) Zafundowalem sobie MR - rezonans magnetyczny głowy za jedyne 700 zl. W trakcie oczekiwania na wyniki rozmyslalem ile jeszcze zycia mi zostalo, czy jest szansa, ze w jakims szpitalu mnie zoperuja i bede jeszcze zyl... Dostalem wyniki. Przeczytalem je chyba 50 razy (tak jakbym cos przypadkiem przeoczyl)... Lekarz ktory mnie konsultowal wyjsnil mi, ze wyniki sa idealne, ze mam nie zawracac sobie glowy dolegliwosciami, ktore nie maja ze mna nic wspolnego. Mimo to moje poszukiwania choroby nadal trwaly. Szukalem informacji o roznych chorobach w internecie, ksiazkach medycznych itp. I tak w kolo. Kluczem byly okreslone dolegliwosci, ktore odczowalem. Znajdowalem, chorobe z podobnumi objawami jak moje i automatycznie bylem na nia chory. Nastepnie siegalepo telefon i rejestrowalem sie do lekarza...Koszmar, masakra, pasztet w glowie!!! Bylem nosicielem wirusa HIV, zarazilem sie SARS, mialem bolerioze bo pewnie kiedys ugryzl mnie kleszcz, ktorego nie zauwazylem, mialem raka kosci, raka pluc bo przeciez pale papierosy, toksoplazmoza tez niewykluczona bo mam 2 koty w domu do tego cudem uchronilem sie od AH1N1 (pomogly mi w tym wszelkie mozliwe tabletki przeciw wirusowe, antybiotyki, rutinoscorbin i wszystkie tego typu rzeczy dostepne w aptekach, ograniczone kontakty z ludzmi i maksimum higieny!!!!:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) I do tego wszystkiego jeszcze te pesymistyczne mysli i zmartwienia, ze caly swiat jest juz zepsuty, ze w powietrzu wisi wojna nuklearn...spiski i klamstwa w polityce, w mediach........ Paranoja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po wydaniu bardzo duzych pieniedzy w trosce o moje zdrowie wygladalem i czulem sie jak wrak czy jakis smiec. Wszystkie pieniadze wydawalem tylko na oplaty i BADANKA;-) Reakcja rodziny nic nie pomagala bo przeciez oni tego nie rozumieja. Ja jestem chory. Co oni wiedza o chorobie i cierpieniu. Powoli jednak sam zaczynalem rozumiec, ze to wszystko jest bez sensu i to nigdy sie nie skonczy. Dotarlem do kolejnego neurologa (tym razem dobrego). Po zapoznaniu sie z moja prywatna kartoteka, ktora zajela caly blat jego stolika powiedzial: *nie wiem czy trafil pan do odpowiedniego specjalisty*. Mowil, ze powinienem isc do psychiatry bo jego pomoc moze nie starczyc. Postanowilem jednak zostawic sobie psychiatre jako ostatnia deske ratunku. Neurolog zpisal mi Cilonast i Sympramol. Po paru tygodniach leki troche ustapily. Zdalem sobie sprawe, ze nie ma sensu dalej sie badac bo problem tkwi w mojej psychice. Zaczalem chodzic na basen, saune, wrocilem na silownie gdzie moglem zawsze odreagowac caly stres. Imprezuje, spotykam sie ze znajomymi, chodze na spacery. No i tez duzo czasu poswiecam mojej wielkiej pasji jaka jest muzyka. Chyba powoli wracam do swiata normalnosci. Do pelni szczescia brakuje mi jeszcze tylko w koncu tej jedynej prawdziwej milosci zycia. Ale mysle, ze na to tez przyjdzie czas. Mysle, ze najgorsze juz za mna! Kluczem do pokonania tej pier...lonej choroby nie sa tylko leki. Podstawa to wiara w siebie i opracowanie sobie konkretnej strategii jak oszukac swoj organizm, ktory oszukuje mnie...Tak mysle. Nie odradzam robienia sobie badan ale nie mozna popadac w takie paranoje jak ja. Pozdrawiam wszystkich, ktorzy przeczytali te moje *opowisci z krypty*;-) Pamietajcie, ze nerwice mozna pokonac i dalej cieszyc sie zyciem. Jezeli moge w czyms pomoc (nie wiem pogadac czy cos) to podaje moj adres email: jimy82@o2.pl
×