Ja zmagam się z nerwicą lekową i stanami depresyjnymi od 15 lat . Życie z takimi chorobami jest bardzo trudne i wyczerpujące, ale jest możłiwe. Wiem ze swojego doświadczenia że może być lepiej i mogę dać nadzieje tym którzy jej nie mają. Ja miałam okre kiedy nie mogłam ruszyc się z domu, uciekałam z pracy bo nie mogłam sobie poradzić, trafiłam na terapię na 10 tygodni do kliniki Nerwic, przy okazji dowiedziałam się że jestem uzależniona od leku który brałam Lorafen , od tego momentu zaczęło się moje długoletnie leczenie i wychodzenie z uzależnienia, Na ta chwilę jest duża różnica w moim zachowaniu, skończyłam w tym czasie 5 - cioletnie studia, na która musiałam oddalać się 100 km, łatwo nie było, ale pokonałam lek i odebrałam dyplom mgr. Zaczęłam też jeździź słuzbowym samochodem w delegację, czego wcześniej za nic w świecie bym nie zrobiła. nadal nie jeźdżę autobusami, nadal mam lęk. Mam samochód więc nie mam takiego przymusu i jest mi łatwiej. Nie wsiądę też do samolotu bo boje się ataku paniki i ze nie będę mogła wysiąść, moze ktoś mi podpowie jak soibie z tym poradzić. na dzień dzisiejszy nie biorę żadnych leków, radzę sobie różnie ale radzę, nigdy nawet nie marzyłam że pojadę na wakacje na drugi koniec Polski (oczwiście nie sama-to nadal jest nie możliwe). Wiem że pokonałam dużo ograniczeń, ale wiem że jeszcze sporo mi pozostało, ale jak mi powiedziała moja psycholog mam na to całe zycie :) Pomaga też mi dużo moja wiara, wiem że dzieki niej mam nadzieję na lepsze dni, zawsze mam duże oparcie w Bogu.
Myślę że ta choroba jest trudna to fakt ale czy ktoś z nas chciałby ją zamienić np. na raka, czy SM myślę że nie, także nie pozostaje nam nic innego jak zaakceptować siebie z chorobą jaką się ma i radzić sobie a ona będzie powoli odchodzić - pozdrawiam Was wszystkich