Skocz do zawartości
kardiolo.pl

aturek

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia aturek

0

Reputacja

  1. Witaj Beatko. Cieszę się, że masz dobre wieści ;-) i wszystko co najgorsze już minęło. Mój braciszek jest jakiś tydzień czy też dziesięć dni do przodu, więc mogę Cię trochę *przygotować* na to co może będzie i u Twojej Mamy. Pięć dni temu oddychał jeszcze przez tracheo, miał pozakładane sondy, pampersa, nie był w stanie mówić choć się strał (ale to przez to tracheo). No a teraz..... sam zasuwa na łazienki żeby się umyć i zrobić co swoje (co prawda przy pomocy chodzika, ale w tym tempie to raczej niedługo potrwa), chwali sobie szpitalnego kurczaka na obiad i robi to na głos (to akurat mnie zaniepokoiło, bo kto lubi szpitalne jedzenie? No i straszna gaduła się z niego zrobiła, ale nie narzekam ;-)), przelatuje pilotem przez kanały na TV i się cieszy, że w końcu może zawiesić oko na czymś innym niż aparatura monitorującą. Jednym słowem - z każdym dniem postęp. Miał jakieś dołki typu gorączka, woda w płucu i tak dalej, ale opieka w tym akurat szpitalu jest naprawdę super i na dodatek widać, że wiedzą co robią więc i z tym dali sobie radę. Jestem pewien, że i Twoja Mama powynagradza Ci te pierwsze dwa tygodnie takimi nagrodami. Henia - nie sugeruj tym, że ktoś miał jakieś komplikacje. Każdy przypadek jest inny. Mój brat miał operację *nie z wyboru*, a w przypadku Twojego męża jest to mniej lub bardziej ale jednak operacja planowana, więc nie powinno być żadnych niespodzianek. Stawiam na to, że w góra dwa tygodnie będziesz miała męża w domu i będziesz mu pakować walizki na wyjazd do sanatorium. W międzyczasie zastanów się jak to zrobić, żeby już nie pozwolić mu na takie *odkładanie*. Pozdrawiam obie Panie ;-) Trzymajcie się (kciuki wciąż zaciśnięte); Andrzej
  2. Witaj Beatko. Cieszę się, że z Twoją Mamą już lepiej. Najgorsze tak ona jak i Ty macie już poza sobą, teraz trzeba tylko cierpliwości i czekania na te małe nagrody jeśli już nie co dzień to przynajmniej co parę dni. Będzie dobrze ;-) Pozdrawiam; Andrzej P.S. Zadziwiające jak te kciuki potrafią być skutczne, prawda? No i oczywiście trzymam je nadal ;-)
  3. Witaj Beatko. Przykro mi, że zamiast lepszych wieści dostałaś właśnie takie. Przez jakieś pierwsze dziesięć dni, żeby po prostu nie zwariować musiałem się czymś zająć, a że niewiedza nie jest zdrowa no to trochę się *doktoryzowałem* w okresie pooperacyjnym. Wyczytałem, że zdarza się, że dochodzi do niewydolności wątroby, nerek, itd., ale o ile nigdy nie jest to *dobra* informacja, to w przypadku niewydoloności spowodowanej agresywnym dawkowaniem leków w procesie pooperacyjnym to jest to prawie zawsze proces odwracalny. Wierzę, że właśnie tak będzie z Twoją Mamą. Mój braciszek, zaskoczył wszystkich. Przedwczoraj podnieśli już mu łóżko do pozycji siedzącej. Rusza rękami i nogami. Nawet gdy pielęgniarka musi coś koło niego zrobić podnosi bok z jej strony żeby ułatwić jej pracę. Wszystko rozumie i pamięta, na nawet złożone pytania kiwa głową na tak lub nie. Co prawda nie jest w stanie jeszcze nic powiedzieć, ale po takim okresie intubacji trzeba jeszcze trochę cierpliwości. Jest jeszcze karmiony przez sondę i pomaga mu w oddychaniu respirator (przez tracheo), ale.... spróbowali karmić go doustnie i co prawda z mozołem bo z mozołem (przełyka łyżeczkę na trzy razy) ale udaje mu się i to. Więc z odruchem przełykania także jest OK. Pomyśl jaka zmiana w 24 godziny! Wczoraj co prawda nie wpuścili Mamy do niego, bo dali mu coś nassenego - Mama nie do końca zrozumiała dlaczego, ale zapewnili ją, że to nic czym trzeba byłoby się przejmować - dowiem się dzisiaj przed południem, ale wychodzi mi na to, że albo chcą mu odsączyć płyn z płuca (sondę miał już wcześniej założoną, a przy takim długotrwałym leżeniu płyn mógł się zbierać), albo zauważyli, że to mozolne przełykanie wynika z tracheo i chcieli coś poprawić. Tak czy owak - są fachowcami i ufam im. No a teraz najdziwniejsze --- jak brat był w śpiączce rozmawiałem z nim. Wmówiłem mu, że musi mi coś obiecać, i jak nie otworzy oczu lub nie kiwnie głową to znaczy, że się zgadza. I Ty wiesz.... on o tym pamięta! Był w śpiączce, a jednak coś do niego docierało. Chciałem sprawdzić, więc palnąłem, że obiecał mi coś innego, ale pokręcił głową, że to nie to i dopiero potaknął jak zapytałem o to co faktycznie do niego mówiłem. Wierzę, że z Twoją Mamą też będzie coraz lepiej i w końcu dobrze. Nie dopuszczaj do siebie innych myśli. Pozdrawiam i trzymam kciuki; Andrzej
  4. Beato - wiek to tylko jedna zmienna. Brat ma co prawda 49 lat, ale z kolei nie mogę powiedzieć żeby dbał o siebie. No i dwie operacje w przeciągu dwóch miesięcy z tego ta druga zupełnie z biegu (właściwie prosto z domu na stół operacyjny, zatrzymanie krążenia) na pewno nie przyczyniły się do wzmocnienia organizmu. Tak więc porównanie wieku niewiele da. Wierzę że dziś lub jutro usłyszysz od lekarzy, że sytuacja się ustabilizowała, no a później przez parę dni czy też tydzień będziesz słyszała, że jest bez zmian. To jest cholernie powolny proces i wygląda mi na to, że lekarze dmuchają na zimne w rozmowach z rodziną o rokowaniach. Trzymaj kciuki (ja też będę) i na pewno będzie dobrze, Twoja Mama po prostu potrzebuje czasu. Wiedz też, że dosłownie WSZYSTKIE pielęgniarki na tym piętrze są przesuper i naprawdę dbają o pacjentów. Nie wiem czy dobierali je tam specjalnie, ale jeszcze nie trafiłem tam na taką, o której nawet przeszło mi przez myśl, że to jest dla niej tylko i wyłącznie praca, a nie powołanie. Podobnie z lekarzami, wiedzą co robią i jedyne co można zarzucić (a i to tylko niektórym z nich) to to, że są oszczędni z informacjami, ale i to można sobie wytłumaczyć tym, że wiedzą co robią. Będzie dobrze Beato. Cierpliwości. Andrzej
  5. Będzie dobrze bo po prostu nie ma innej opcji. Trzymam kciuki nie tylko za swojego brata, ale i za Twoją Mamę. Gdyby się okazało, że czegoś potrzebujesz to zostaw wiadomość na tym forum lub pisz na andrew.turek@gmail.com Trzymaj się!!! Andrzej
  6. Beato - będzie dobrze. Mój brat też przez pierwsze trzy dni dostawał maksymalne dawki leków na wspomaganie pracy serca, a teraz serducho już samo bije jak dzwon bez farmakologicznej pomocy. Nie dziw się też sobie, że okazuje się że nie jesteś aż tak twarda jak Ci się wydawało. Nie wiem na ile Ci to pomoże, ale wiedz, że nie tylko Ty jesteś w takiej sytuacji. Ja też wymiękam, jakikolwiek telefon z nieznanego mi numeru sprawia, że nogi mam z waty, a przecież zawsze byłem ten *twardy*. No i nie martw się, że nie chcą jeszcze wybudzać Twojej Mamy - to dla jej dobra, chcą jej dać tyle czasu ile potrzebuje żeby organizm się choć trochę zregenerował bez jakichkolwiek gwałtownych ruchów czy nawet stresu. Być może staliśmy wczoraj obok na trzecim piętrze czekając na lekarzy - nie wiem czy jesteś z Krakowa, ale jeśli mieszkasz gdzieś dalej, a chciałabyś coś podać Mamie to daj znać, podam Ci swój mail. Albo ja, albo Mama jesteśmy w szpitalu codziennie, więc nie ma problemu żebym kupił co potrzeba i podrzucił. No niby wszystko chory w szpitalu ma, ale ręczniki i środki pielęgnacyjne (balsam, mokre chusteczkie, itp. pierdółki) są przez nich mile widziane. Pozdrawiam i głowa do góry. Będzie dobrze.
  7. beato - wiem, że to trudne, ale będziesz się musiała uzbroić w cierpliwość i być silną dla Mamy. Mój brat przeszedł w trybie natychmiastowym *operację naprawczą* 12 dni temu w tym samym szpitalu. Przez następne trzy dni jego życie wisiało na włosku. Po przerwaniu śpiączki farmakologicznej nie za bardzo ma ochotę się wybudzić, chociaż wczoraj zaczął ściskać dłoń Mamy i przesuwa oczami za głosem. Wiem, że się martwisz o Mamę, ale mogę Cię zapewnić, że ma super opiekę - do pielęgniarek na intensywnej terapii naprawdę nie ma o się o co przyczepić. Wiem, że z lekarzami jest trochę utrudniony kontakt telefoniczny, ale może uda Ci się dodzwonić do kardiochirurga który przeprowadzał operację, jest taka możlwość, że on pozwoli Ci wejść na 10 minut na oddział, ale nie spodziewałbym się, że zezwoli Ci na to dzień po operacji - to także dla dobra Twojej Mamy i innych pacjentów bo nieświadomie można coś przywlec, a wiadomo, że rany pooperacyjne są jeszcze świeże. Możesz także przyjechać na intensywną pomiędzy 15 i 16-ą każdego dnia - jest dostępny lekarz dyżurny dla rodzin pacjentów i on/ona może także wyrazić zgodę na krótkie wejście - nawet jeżeli nie wyrazi takiej zgody to z własnego doświadczenia wiem, że łatwiej uzyskać bardziej kompletne informacje osobiście niż przez telefon. Myśl optymistycznie - to Twojej Mamie jest teraz potrzebne. Trzymam kciuki. Andrzej
×