Hej agatkaa
Jeśli coś mogę powiedzieć od siebie, to powiem Ci jak ja sobie staram radzić z tym. Otóż mnie to dopadło jakieś 4 lata temu, męczyłem się okropnie przez prawie pół roku aż zdecydowałem się poprosić o pomoc mojego lekarza rodzinnego, dostałem wtedy kilka leków aż trafiłem na ten jeden (pewnie potrafiłem sobie wkręcić, że ten akurat pomaga), który na prawdę mi pomógł. Życie wróciło do normy i prawie 3 lata nie miałem oznak, żadnych problemów, kompletnie nic. A dodam, że nie były to łatwe lata, które obfitowały w mnóstwo arcy stresowych sytuacji. Byłem w szoku, że wszystko jest dobrze - wydaje mi się, że to po prostu kwestia nastawienia do życia - jak za pierwszym razem udało mi się pokonać to czułem się jakbym dostał od życia drugą szansę. Niestety niecały rok temu nie wiadomo skąd nagle powróciło, paradoksalnie kiedy wszystko zaczęło mi się w życiu układać (koniec studiów, praca, zaręczyny). Na szczęście nie było aż tak źle jak za pierwszym razem, pewnie dlatego, że teraz wiedziałem co to jest, widziałem, że nie tylko mnie to męczy i przede wszystkim ciągle trzymałem się myśli, że skoro 3 lata temu mi się udało to teraz też się uda. Teraz nie biorę żadnych leków, jakoś sobie radzę, ataki nie są takie silne, a jak są to zazwyczaj trwają chwilę i potem mija. Oczywiście nie mogę nazwać życia udanym, dlatego chcę poszukać pomocy u specjalisty bo na prawdę widzę w sobie potencjał do pokonania tego cholerstwa. Moje prywatne życie się rozsypało co nie pomaga mi z walką, ale mam przez to silną motywację do walki z tym.
Polecam również książkę:
http://www.gwp.pl/product/4077.html
Nie jest to lekarstwo, ale ja osobiście znalazłem w niej wiele cennych porad. Przede wszystkim uświadomiłem sobie, że to choroba a nie ułomność - bałem się, że jestem jakimś dziwakiem, albo chorym psychicznie (i wyląduje w *wariatkowie*), pomogła mi kontrola oddechu oraz chyba najważniejsza porada, żeby nie prowadzić dialogu wewnętrznego ze sobą. Gdy mnie dopada to szybko myślę - ok, spoko za chwilę mi przejdzie. Nie wolno myśleć o tym, że zaraz coś się stanie, że zemdlejesz, że wylądujesz w szpitalu. Wiem, wiem łatwo mi się to piszę sam w to nie wierzyłem, ale jak już załapiesz i wejdzie Ci to w nawyk to zobaczysz jak pomaga.
Ok dobra już mojego paplania :-) mam nadzieję, że choć trochę pomogłem a przynajmniej nie zaszkodziłem.
Pozdrawiam