Skocz do zawartości
kardiolo.pl

pablosek

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia pablosek

0

Reputacja

  1. darkova19 ja tez ale nie rob tak bo przez to ja przestalem lubic plazowanie :/ a kiedys uwielbialem morze, piasek, woda siatka itd., teraz 2-3h i do domu bo za goraco :( sprobojcie tego z oddechem mowie serio, najlepiej pierwszy raz w domu, w ciszy lezac na lozku z zamknietymi oczami, jak ten 1 raz sie uda to podswiadomie psychika zakoduje sobie i to bedzie super technika
  2. co do oddechu to mam fajna rade, ktora nie raz mi uratowala skore w ciezkich chwilach, jak juz nie wyrabiam, fryzjer, kolejka itd. gleboki wdech (i w myslach licze powoli do trzech) jak juz mam full powietrza napinam wszystkie mozliwe miesnie i znow licze powoli do trzech i potem wydech tez powoli do 3 rozluznienie miesni...jak to pierwszy raz zrobilem totalna ulga jakby zeszlo ze mnie 100kg problemow :-) zakodowalem to sobie i teraz na prawde mi pomaga ...czytalem ze problemy z zawrotami glowy w nerwicy sa od tego, ze wraz z nasileniem sie objawow zaczynamy nerwowo szybko oddychac nasz mozg dostaje za duzo tlenu i stad te zawroty glowy, to tak jak kuca i nagle wstac szybko do pionu i nabrac powietrze, kazdemu zdrowemu czlowiekowi zakreci sie w glowie...
  3. Kiki - mam i nie mam...w moim przypadku mam, myślę ze zdaje sobie sprawę, gdzie popełniłem w życiu błąd, tylko co z tego jak czasu nie cofnę. Wiem jakich błędów nie popełniać, przynajmniej mi się tak wydaje. Jednak dla wielu z nas, to faktycznie może być punkt przełomowy i z całego serca życzę tego każdemu. Bo cokolwiek się przyczyni do pokonania tej choroby to ogromny krok naprzód. Beatka21 - ja też się cieszę, że znalazłem to miejsce - dla takich jak My, ważna jest świadomość tego, że jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy po prostu mają problemy. Mi to bardzo pomogło, bo myślałem, że po prostu jestem chory psychicznie bo nikt z mojego otoczenia nigdy na to nie cierpiał (lub zapewne ukrywał bo jak też przecież z tym się nie obnoszę). malinas1981 - trzymaj się tam za granicą :-) mnie zawsze pociesza fakt, że oni mają świetną opiekę medyczną - niestety drogą, ale skuteczną darkova19 - przede wszystkim gratulacje! ten egzaminy z perspektywy czasu okazał się świetnym lekarstwem, chociaż pewnie wczoraj nie była byś w stanie w to uwierzyć, ja ostatnio miałem podobną sytuacje, a mianowicie lot samolotem, głupie 1,5h a cały tydzień chorowałem, potem cały dzień takiego stresu ze chodziłem jak pinokio :-) i to nie stresu przed lataniem, przed śmiercią, tylko tego, że 1,5h spędzę w miejscu w którym w razie ataku nie mogę wyjść, przewietrzyć się, nie ma lekarza, karetki itd. Na szczęście udało się, lot powrotny był niemal przyjemnością. Do tej pory jadę na tym kopniaku i mam nadzieje, że jeszcze trochę pociągnę. Powtarzam sobie, że skoro wytrzymałem tak ekstremalną (przynajmniej dla mnie) sytuację to nic nie jest w stanie mnie teraz pokonać. I wiecie co? Pomaga. Pozdrawiam
  4. Myślę, że Nasz problem tkwi w przeszłości, niestety nie potrafimy sami go zidentyfikować, a nawet gdy nam się to uda zadajemy sobie pytanie i co z tego? Nie cofniemy czasu, nie zmienimy już tego co było - co dalej ze mną? Mogło być inaczej ale jednak jest jak jest, a ja teraz cierpię. Nerwicę trzeba zaakceptować, nie walczyć z nią, trzeba pracować nad sobą i myślę, że z czasem większość z nas ma szansę się jej pozbyć lub chociaż zaleczyć na dobre. Ja się strasznie męczyłem na samym początku bo balem się zaakceptować, że młody, zdrowy (wykonałem wszelkie możliwe badania, od krwi po tomografy itd.), inteligentny (w każdym razie nie głupi) chłopak z całym życiem przed sobą stoi nad przepaścią i w każdej chwili jego serce może stanąć. Bałem się, że inni pomyślą, że jestem wariatem, że za łatwe mam życie i od tego w głowie mi się przewraca itd. itp. Przez to podświadomie odizolowałem się od świata, znajomych, przyjaciół. Teraz wiem, że bardzo pomaga rozmowa, jeśli możesz komuś powierzyć swój problem, porozmawiać a ta osoba Ci wysłucha, pocieszy, utwierdzi w przekonaniu, że jesteś wyjątkową osobą na świecie i masz jeszcze dużo do zrobienia przed śmiercią. Nawet jeśli wypowiadasz się tutaj i wiesz, że ktoś kto również cierpi przeczyta to i odpisze choćby jednym zdaniem to wiesz ze z Tobą jest wszystko ok, że to tylko choroba.
  5. Hej agatkaa Jeśli coś mogę powiedzieć od siebie, to powiem Ci jak ja sobie staram radzić z tym. Otóż mnie to dopadło jakieś 4 lata temu, męczyłem się okropnie przez prawie pół roku aż zdecydowałem się poprosić o pomoc mojego lekarza rodzinnego, dostałem wtedy kilka leków aż trafiłem na ten jeden (pewnie potrafiłem sobie wkręcić, że ten akurat pomaga), który na prawdę mi pomógł. Życie wróciło do normy i prawie 3 lata nie miałem oznak, żadnych problemów, kompletnie nic. A dodam, że nie były to łatwe lata, które obfitowały w mnóstwo arcy stresowych sytuacji. Byłem w szoku, że wszystko jest dobrze - wydaje mi się, że to po prostu kwestia nastawienia do życia - jak za pierwszym razem udało mi się pokonać to czułem się jakbym dostał od życia drugą szansę. Niestety niecały rok temu nie wiadomo skąd nagle powróciło, paradoksalnie kiedy wszystko zaczęło mi się w życiu układać (koniec studiów, praca, zaręczyny). Na szczęście nie było aż tak źle jak za pierwszym razem, pewnie dlatego, że teraz wiedziałem co to jest, widziałem, że nie tylko mnie to męczy i przede wszystkim ciągle trzymałem się myśli, że skoro 3 lata temu mi się udało to teraz też się uda. Teraz nie biorę żadnych leków, jakoś sobie radzę, ataki nie są takie silne, a jak są to zazwyczaj trwają chwilę i potem mija. Oczywiście nie mogę nazwać życia udanym, dlatego chcę poszukać pomocy u specjalisty bo na prawdę widzę w sobie potencjał do pokonania tego cholerstwa. Moje prywatne życie się rozsypało co nie pomaga mi z walką, ale mam przez to silną motywację do walki z tym. Polecam również książkę: http://www.gwp.pl/product/4077.html Nie jest to lekarstwo, ale ja osobiście znalazłem w niej wiele cennych porad. Przede wszystkim uświadomiłem sobie, że to choroba a nie ułomność - bałem się, że jestem jakimś dziwakiem, albo chorym psychicznie (i wyląduje w *wariatkowie*), pomogła mi kontrola oddechu oraz chyba najważniejsza porada, żeby nie prowadzić dialogu wewnętrznego ze sobą. Gdy mnie dopada to szybko myślę - ok, spoko za chwilę mi przejdzie. Nie wolno myśleć o tym, że zaraz coś się stanie, że zemdlejesz, że wylądujesz w szpitalu. Wiem, wiem łatwo mi się to piszę sam w to nie wierzyłem, ale jak już załapiesz i wejdzie Ci to w nawyk to zobaczysz jak pomaga. Ok dobra już mojego paplania :-) mam nadzieję, że choć trochę pomogłem a przynajmniej nie zaszkodziłem. Pozdrawiam
  6. Witam Jestem kolejną osobą dotkniętą tym przekleństwem. Mam do Was konkretne pytanie, gdyż wszystkich 967 postów nie jestem w stanie przeczytać. Jest ktoś z Gorzowa Wlkp. lub okolic (Poznań, Szczecin) kto może polecić osobę do której się można udać z tym problemem. Zależy mi na opiniach osób, którym specjaliści faktycznie pomogli, bo jak pewnie sami wiecie ogłoszeń i psychologów (psychoterapeutów) jest mnóstwo i każdy z nich pewnie spotkał się z problemem nerwicy lękowej ale nie każdy ma doświadczenie w jej leczeniu (lub niesieniu pomocy osobie dotkniętej nią). Zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma idealnych i uniwersalnych ludzi do pomocy w takich sprawach, bo wiele zależy również od relacji z osobą która ma mi pomóc, ale wydaje mi się, że lepiej iść do kogoś kto komuś pomógł niż do kogoś z pierwszego lepszego ogłoszenia z gazety/internetu. Do tej pory radziłem sobie sam z tym, jednak to powraca jak bumerang i co jakiś czas daje się we znaki. Myślę, że czas się wziąć za to porządnie bo czuje jak życie ucieka mi każdego dnia, jestem stosunkowo młody a faktycznie czuje się jak...ehh zresztą każdy z Was wie dobrze jak. Pozdrawiam i mam nadzieję, że ktoś taki się znajdzie.
×