Skocz do zawartości
kardiolo.pl

katia

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez katia

  1. hej pablosek, Książka dla Ciebie stała sie pewnego rodzaju lekarstwem i ważne aby znalezć sobie coś, co pomoże choć trochę ogarnąć to wszystko i poczuć sie lepiej. Mnie kiedyś pomogła *potęga podswiadomosci*. Diagnozowano mnie na stwardnienie rozsiane. Był to koszmar, ból badania i strach w oczekiwaniu na wyniki. Koszmarne rozmyślania o utraconym czasie i śmierci która jest tu wyrokiem. Autor ksiązki dał mi wiarę w potęge ludzkiego umysłu. Przetrwałam koszmar oczekiwań dzięki niej. Wyniki na szczęście były dobre. Teraz wiem, że mam nerwicę i ataki powodują różne dolegliwości, przypominające nawet najcięższe choroby. Powodzenia i wytrwałości:):):)
  2. Witam wszystkich:) Czytam od kilku dni to forum i starsznie sie ciesze, że jeteście. Wczoraj atak znosiłam myśląc o Was i waszych radach. Udało się ominąć pogotowie i wytrwać... Ściskam Was moje bratnie dusze:)
  3. Hej agatkaa, ja również mam nerwice i moje objawy również nasilaja się wieczorem. Kiedyś była to moja ulubiona pora dnia, był to czas relaksu i realizacji pasji (dzień zawsze wypełniony pracą i obowiązkami). Teraz wieczór i noc to istny koszmar (nie każdy). Wtedy bardziej wsłuchuje się w siebie. Boję sie gdy nadchodzi bo wiem, że przychodnie są zamknięte, prywatne gabinety również i pozostaje tylko pogotowie,a tam już wszyscy na mnie dziwnie patrzą-stała pacjentka. Wczoraj w nocy, po kilku dniach przerwy znów dopadł mnie atak lęku, bóle w klatce piersiowej, duszności i doszły nowe objawy zawroty głowy. Przetrzymałam to, nie byłam w szpitalu bo na ostatniej wizycie wyniki były dobre a czułam się tak samo. Wstałam zmęczona... Idę do pracy na popołudniu ...nic mi się nie chce. Czytając to forum (jestem tu nowa) czuje się dobrze bo wiem, że są tu ludzie którzy mnie rozumieją gdyż dręczy ich to samo. Co do Twojego wyjazdu doskonale Cię rozumiem. Byłam teraz na pielgrzymce i przed wyjazdem bardzo się bałam, że tam umrę (szłam 1-raz), lęk dopadł mnie kilka razy, ale wspolne rozważania, modlitwy mnie wyciszyły. Zaczełam po raz pierszy odczuwac że jest przyt mnie Bóg i pragnie mi pomóc a nie zamęczyć. Równiez pomoc innym ludziom podczas drogi stała się nadrzędna i wtedy nie skupiałam o sobie. Niestety moje akumulatory były naładowane na krótko i wszystko znów wróciło.
  4. C.D.N. Znów dowiedziałam sie wszystkiego na temat tej choroby. Wiem, wiem nie czyta się ...Lekarz pierszego kontaktu powiedział ze to ciezka i b.gwałtowna choroba. Odmiana *zaniku m.*o która mnie podejrzewano dawała mozliwosc dwóch lat przeżycia. BOże a ja narzekałam, że przy *stawrdnieniu* żyje sie tylko kilkanascie. A tu teraz tylko 2-LATA. Miałam dość Nie spałam, nie jadłam, wpadałam w ataki paniki, krzyczałam, tragedia... Do sziptala od chorób mięsni miałam zgłoscić sie za 1,5 m-ca. (Terminy). Potem diagnostyka, która tez przeciagała sie w czasie, ale nie zależało mi na tym, bo mój czas i tak się konczył. Zrobiono badania: miałam zgłosic się na wizyte w szpitalu. Nie chciałam isc, bałam sie,serce stawało i z przerazenia, ale wywołano mnie... Lekarz stwierdził że to nie zanik o który mnie podejrzewano, bo wyniki sa dobre. Spadł mi kamien ale nie było we mnie już radosci, byłam znieczulona. Przepisano mi magnez, potas i relaks.. i sprawdzenie czy nie mam tego na tle nerwowym (nerwica). Tak, stwierdzono u mnie nerwicę ale nie wiadomo czy ona była wcześniej czy później. wcześniej nie miałam aż takich dolegliwosci jakie mam teraz . Przepraszam, że tak sie rozpisałam:):):)
  5. Witam Was. Ja tez miałam przez kilka miesiecy utrzymujące się drgania mieśni; uda,ręki....Czasami były one widoczne gołym okiem. Pojawiały się mrowienia i nawet osłabienie siły mięśniowej. Badania potasu, magnezu itp.były prawidłowe. Szukałam informacji w necie na temat tych dolegliwosci i wszystko zaczeło wskazywac na *stwardnienie rozsiane*. Z przerazeniem udałam sie tym razem do neurologa. Neurolog na badaniu nie stierdził nic ale powiedział ze konieczna jest diagnostyka w szpitalu. Tam powiedziano mi tylko że bede mieć punkcje i rezonans głowy, ale ja już wiedziałam ze to oznacza podejrzenie *stwardnienia*, gdyż te dwa badania wykonuje sie celem potwierdzenia. Wyobraźcie sobie dopadła mnie potworna panika (mam 2-dzieci). Wiedziałam wiec ,że umre, planowałam co musze zrobic aby dzieci jak najmniej odczuły moje kalectwo, żałowałam ze może zbyt wiele rzeczy zaniedbałam, spraw ktrórych nie załatwiłam, rzeczy których nie widziałm.... KOszmar....Ciągłe myslenie o śmierci... Lekarz powiedział ze stwardnienie zostało wykluczone... Boże jaka radosc i ja taka odmieniona, bardziej ceniąca szarą rzeczywistosć, wszystko było cudowne, zaczełam sie rozwijac, studia, kursy inne życie LEPSZE. Jednak mięśnie dalej drgały. Postanowiono skierowac mnie do specjal.szpitala który diagnozował *zanik mięsni*. To była dramat, znów wszystko ległow gruzach, dopadł mnie atak paniki, miałam dosc!
×