C.D.N. Znów dowiedziałam sie wszystkiego na temat tej choroby. Wiem, wiem nie czyta się ...Lekarz pierszego kontaktu powiedział ze to ciezka i b.gwałtowna choroba. Odmiana *zaniku m.*o która mnie podejrzewano dawała mozliwosc dwóch lat przeżycia. BOże a ja narzekałam, że przy *stawrdnieniu* żyje sie tylko kilkanascie. A tu teraz tylko 2-LATA. Miałam dość Nie spałam, nie jadłam, wpadałam w ataki paniki, krzyczałam, tragedia... Do sziptala od chorób mięsni miałam zgłoscić sie za 1,5 m-ca. (Terminy). Potem diagnostyka, która tez przeciagała sie w czasie, ale nie zależało mi na tym, bo mój czas i tak się konczył. Zrobiono badania: miałam zgłosic się na wizyte w szpitalu. Nie chciałam isc, bałam sie,serce stawało i z przerazenia, ale wywołano mnie... Lekarz stwierdził że to nie zanik o który mnie podejrzewano, bo wyniki sa dobre. Spadł mi kamien ale nie było we mnie już radosci, byłam znieczulona. Przepisano mi magnez, potas i relaks.. i sprawdzenie czy nie mam tego na tle nerwowym (nerwica). Tak, stwierdzono u mnie nerwicę ale nie wiadomo czy ona była wcześniej czy później. wcześniej nie miałam aż takich dolegliwosci jakie mam teraz . Przepraszam, że tak sie rozpisałam:):):)