Skocz do zawartości
kardiolo.pl

kainka84

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kainka84

  1. Kochani Validol można brać non sto i nic się nie stanie.Ja teraz biorę sobie cukierki miętowe i też mi pomagają :).Evo przy tym rodzaju choroby duszność nie wychodzi w momencie zdenerwowania wystarczy,że zdenerwujesz się kilka dni,kilka tyg wcześniej i niespodziewanie duszność Cię dopadnie.takie uroki tej choroby.to jest straszne dziś też mnie dopadło,ale zajęłam się czymś i o tym nie myślałam,na szczęście przeszło i teraz jest ok.mam nadzieję że jutro wszystko będzie dobrze.Aha też paliłam papierosy i wydaje mi się że było gorzej ,teraz też popalam ale bardzo mało.Jednego na tydzień i sama nie wiem czy jest lepiej.Trzymajcie się kochani
  2. jeszcze zauważyłam,że w tym momencie jak brak mi tchu i zaczynam sobie wmawiać że pewnie zaraz się uduszę i to będzie mój koniec jest jest jeszcze gorzej.Zawsze staram się chodz trochę uspokoić to się poprawia.Ale to cholerstwo przychodzi samoistnie.W takich sytuacjach biorę sobie krople *Mentowal*kupuję je w aptece 10 kropli na łyżeczkę i zaraz jest trochę lepiej.Pomagają też cukierki mientowe.dzięki nim łatwiej złapać oddech.I wiecie co jest jeszcze zabawne... W tym twu tygodniowym ostatnim ataku za każdym razem jak rano wstawałam było ok do momentu aż sobie o tym nie przypomniałam.Mówię Wam powalona choroba.Mój tata cierpi na nią już ze 20 lat i widziałam jak ciężko znosił te ataki.Mal tak jak ja samo przychodzi i samo odchodzi i tak jak ja za każdym razem mówił że już umiera.Lekarz tacie powiedział tak *Proszę pana od tego się nie umiera,ale trzeba się nauczyć z tym żyć*straszne.trzymajcie się i życzę mniej nerwów
  3. witam Was serdecznie!!!!mam dokładnie to samo.U mnie zaczęło się to po raz pierwszy w marcu i było to dla mnie straszne przeżyci.Nie wiedziałam co się dzieje oddychałam ale czulam się tak jakby powietrze nie dochodziło do płuc więc ziewałam aby sobie pomóc i dopiero po kilku próbach odczuwałam ulgę.bardzo się bałam więc po kilku dniach a trwało to w sumie tydzień poszłam do kardiologa zrobił ekg i wykrył lekkie niedotlenienie serca.wiec z wielkim spokojem powiedział że daje mi skierowanie do szpitala bo to chyba ZATOR PŁUCNY.Nie macie pojęcia co się wtedy ze mną działo już nawet napisałam sms-a pożegnalnego do mojego męża siedząc na izbie przyjęć w szpitalu.Siedziałam jakąś godzinę i czekałam na wyniki.W tym czasie miałam wrażenie że schodzę z tego świata.Po wynikach okazało się się że wszystko jest ok.i wtedy lekarz powiedział mi że to nerwica.trzy tygodnie temu znów się zaczęło i znów te straszne duszności i przyspieszone bicie serca tyle że tym razem trzymało mnie już dwa tygodnie i było dużo gorzej niż poprzednio.jeszcze muszę powiedzieć że za każdym razem te duszności poprzedzane są potwornym bólem głowy który też trwa ok 3-4 dni.Masakra mam dopiero 25 lat błagam powiedzcie jak zapobiegać tym strasznym dolegliwością bo za każdym razem mam wrażenie że to jest już koniec i że umieram.POMOCY
×