Hello wszystkim,
dawno tu nie zaglądałam. Musze podzielić się z Wami moimi rozterkami. Z *rzekomą* nerwicą, z która męczę się jakieś 4-5 lat. Objawy typu, świecące mroczki w oczach, drętwienie kończyn, ust, lekki szczękościsk i do tego ból głowy i oka.
Lekarze jednoznacznie stwierdzili nerwica lękowa, branie leków pomoże....itp.Od 4 lat brałam między innymi Velafax a ostatnio Seroxat. Poprawa była, na samym początku... Później objawy pojawiały się co 2-3 miesiące (dziwne). I w końcu miesiąc temu jeden z lekarzy( nie psychiatra tylko lekarz rodzinny) po usłyszeniu objawów i wstępnych badaniach wysłał mnie do neurologa, który zbadał mnie, zlecił dodatkowe badania itp...... Cała opowieść kończy się faktem, że to nie żadna nerwica lękowa tylko MIGRENA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kamień z serca mi spadł. Tyle lat brania prochów od psychiatry, odkładania upragnionej ciąży, ciągły strach co będzie dalej. Dlaczego lekarze tak szybko stawiają diagnozy bez upewnienia się co to w ogóle jest. Wiecie co, czuję się jakby ktoś zabrał mi 4 lata z życia!!!
Obecnie od miesiąca jestem na tzw. odstawianiu leków psychiatrycznych. Było ciężko ale nastawienie optymistyczne i rodzina mi pomagają... Teraz tylko pomyśleć o ciąży... Mam nadzieję, ze nie pomyślicie sobie, co ona tutaj pisze, poco nam to wszystko wiedzieć. Ale po prostu chciałam się podzielić z Wami swoja radością. I nadal jestem z Wami i trzymam za Was kciuki!!!!
Pozdrawiam
ANIA