Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ika35

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ika35

  1. cieszę się że nie jestem sama z moim lękiem przed jazdą, może razem znajdziemy jakiś sposób. Niestety ostatnio doszedł mi nowy, lęk przed wyjazdem moich bliskich taki na dłuższy okres. Psycholog twierdzi,że to podświadoma zazdrość oto co ja mogłabym robić na takim wyjeżdzie, ale to mnie zupełnie nie pociesza
  2. ika35

    Zażywanie Lexapro

    Cześć,biorę trzecie opakowanie Depralin w dawce 10mg. Pierwsze trzy dni przespałam poza tym nie było żle. Lęki się zmniejszyły, wyciszyłam się ale poleciało samopoczucie teraz bardziej depresyjne, apetyt dopisuje niestety, pocenie nocne jak najbardziej, i włosów więcej wypada. Mam agorafobię i napady paniki. Sama nie wiem co myśleć o tym leku, na pewno jestem spokojniejsza i sen się poprawił ale przemieszczanie się to nadal koszmar. Pozdrawiam
  3. Witam wszystkich! Ja nadal sama, rodzinka wraca w sobotę. Właśnie dzwonił mąż z wyrzutami,że powinnam z nimi tam być, on ciągle uważa, że to mój kaprys. Pierwszy raz musi się sam zajmować dziećmi i to przez tydzień. Moje poczucie winy znowu rośnie, nie jestem zwykłym człowiekiem. Martusia82 zastanawiam się jak ci odpisać. Od półtora roku umiem w miarę radzić sobie z paniką. Piszę *w miarę* ponieważ nie mam problemów z wychodzeniem z domu, fryzjerem dentystą, urzędami, kolejkami itp. Natomiast nie jestem w stanie wyjechać z mojego miasta i to nawet z kimś. Dlatego ten wyjazd moich chłopców tak mnie dołuje, bo im zazdroszczę, bo bardzo chciałabym z nimi być, bo mam olbrzymie poczucie winy,że nie potrafię się zmusić Sama nie wiem, czy mam spokój czy nie, na co dzień jest ok, ale najbliższy wyjazd gdziekolwiek to bariera której ciągle nie mogę przekroczyć. Pozdrawiam
  4. hej, jesteście? dawno sie nie odzywałam, teraz jak trwoga to do Boga. Moi wyjechali nad może a ja panikuję pomocy!!!!!
  5. ika35

    Odstawienie Wenlafaksyny

    Witaj, wydaje mi się,że raczej jest to efekt odstawienia, bierzesz teraz o wiele mniejszą dawkę i trzeba się do niej przyzwyczaić. Mnie bardzo ciężko odstawia się leki bo wtedy caly czas myślę jak się czuję, czy nie pojawiają się lęki , pojawiają sie też myśli czy bez lekow napewno sobie poradzę. Jak widzisz sama się nakręcam może z tobą też tak jest.Moze wyjazd pozwoli ci zapomnieć o tym, że odstawiasz. Po powrocie spróbuj jednak porozmawiać z lekarzem to jednak fachowiec i on lepiej się zna na tych objawach ubocznych, zna twoje reakcje na leki i doradzi ci jak najmniej boleśnie przez to przejść. Piszę to na wypadek gdyby twój nastrój się nie polepszył, szkoda by było tego co już dokonałeś. A na razie bądż dobrej myśli, nastrój ten jak najbardzej może być od odstawiania, będę nudna ale te leki wymagają czasu też tego nie lubię ale trzeba czekać. Pozdrawiam i daj znać jak sobie poradziłeś!
  6. ika35

    Odstawienie Wenlafaksyny

    Cieszę się, że moglam pomóc, są to moje obserwacje w czasie odstawiania leków i może lekarz uznał by je za mało fachowe. W sumie całe twoje odstawianie trwało zaledwie 3 tygodnie, pewnie przez ten czas organizm szedł na rezerwie tej stałej dawki, a gdy się skończyła objawy zaczęły powracać. Pewnie z jednej strony organizm chciał wspomagaczy a z drugiej podswiadomość sie o nie upominała i mamy gorsze samopoczucie. Myślę, że sam poczujesz ile czasu brać najmniejszą dawkę, jeśli nic się nie będzie działo to 2 lub 3 tyg. Poza tym chyba najmniejszą dawkę też da się podzielić na pół jak by co. Każdy boi się odstawienia, szczególnie wtedy gdy nie wszystko idzie gładko. Czujesz się już super, rzucasz tabletki i nagle uczucie, że wszystko wraca,ale to tylko objawy odstawienia ,które ty chciałeś przeprowadzić ekspresowo,daj sobie więcej czasu. No pomądrzyłam się trochę a teraz życzę ci powodzenia i wytrwałości, nawet jesli nie uda się odstawić zupełnie to i tak najważniejsze jest dobre samopoczucie. pozdrawiam
  7. ika35

    Odstawienie Wenlafaksyny

    witam, wydaje mnie się że za szybko zmniejszaleś te dawki u mnie odstawianie leku z tej samej grupy trwało znacznie dłużej. Dawka zmniejszana byla co 3 tygodnie. Niestety przy najmniejszej wróciły objawy, męczyłam się bardzo, więc lekarz zaproponował abym wróciła do poprzedniej ,przy której czułam się dobrze. Potem można próbować dalej. Jeśli dobrze było przy 75 to może zostań przy niej po co marnować wyjazd. Twój organizm mial wspomagacze a teraz musi sam sobie radzić i się buntuje. Myślę,że nic ni poszło na marne dawka 75 a 225 to naprawdę kolosalna różnica. Pozdrawiam
  8. Witajcie moje drogie!!! Pozdrawiam Gawi, czułam to samo jak znalazłam to forum, w końcu osoby które wiedzą co czuję, którym nie trzeba tłumaczyć,wyjaśniać. To naprawdę niesamowite uczucie. Beti kochana, mój problem główny to to, że nie mogę wydostać się z mojego miasteczka. Odległość 10 km wywołuje u mnie tak ostre ataki paniki, że nie ma siły która by mnie przekonała, że nie umrę. W tej chwili dociera do mnie tylko jedno * uciekać do domu!!!!!* Wesele było 70 km stąd i na samą myśl o wyjeżdzie panikowałam. Pytasz jak sobie radzę sama, jeszcze 4 lata temu radziłam sobie rewelacyjnie. Paweł miał taką pracę, że wyjeżdżał z domu na 2 lub 3 tygodnie potem wracał na tydzień i znowu wyjeżdżał. Pracowałam, zajmowałam się ciągle chorymi dziećmi, chłopcy mają astmę oskrzelową i często bywali z atakami duszności w szpitalu. Panowałam nad tym wszystkim sama rodziców mam daleko a teściowa bardzo niechętna do pomocy. Teraz jak wyjeżdża jestem przerażona! Staram się bardzo ukrywać to ale żołądek mam w gardle jestem maksymalnie napięta nie mogę jeść, spać. Ale jakoś trwam, muszę, zostaję z dziećmi i nie mogę im pokazać że się boję Pewnie przez ten tydzień będę was zadręczać postami. Czasami mam wrażenie ,ze ONA wygrywa, zaczynam radzić sobie z jednym objawem a przestaję z drugim. To mnie dobija... Pozdrawiam i życzę wszystkim miłej niedzieli Iwona
  9. Cześć wszystkim!!! Jestem jakaś zrezygnowana ostatnio, wolę czytać wasze posty niż znów narzekać na forum. 11 lipca było wesele mojego brata na którym oczywiście nie byłam. Przez ten tydzień odwiedziło mnie sporo rodziny i pewnie powinnam się cieszyć z tego powodu a u mnie nasiliły się objawy. Jeszcze na dodatek Paweł wyjeżdża w niedziele na tydzień w delegacje. To też mnie przygnębia, ostatnio kiepsko śpię w nocy budzi mnie przyspieszony puls a ja jestem cała mokra. Staram się nie nakręcać ale i tak nie jest łatwo. Pozdrawiam
  10. Ale nam dokopała, nie?! Sluchaj Natalia gdyby był taki sposób to na pewno, każda z nas zaraz by o tym napisała. Nie ma złotego środka, musisz trafić na swój. Mnie pomógł lerivon potem był vellafax a teraz citabax, poza tym terapia obecnie 3 rok, i to forum na którym poznałam osoby takie jak ja. Gadanie o tych *bzdetach* pozwala nam zapomnieć o objawach i daje poczucie normalności tego,że życie to nie tylko agorafobia ale i zwyczajne sprawy. A co pomaga nam wszystkim? Zaciskasz zęby, pośladki i do przodu, próbujesz, próbujesz i jeszcze raz próbujesz
  11. ja dopiero jestem na początku drogi pt. Zaakceptowanie swojej choroby i nauczenie się żyć z nią. Kiedy zaczęłam czytać twoje wypowiedzi Ewciu zaczęło do mnie docierać,że i z tym cholerstwem można być szczęśliwym. Pisze o tym często bo to moje światelko w tunelu pierwsze od 2 lat. Najgorsze jest to miotanie się i poczucie,że już nic się nie da zrobić. Niestety nie mam tego szczęścia jak wiekszość z was i mój mąż nadal uważa, że to mój kaprys.Trochę mu sie nie dziwię, kiedy się poznaliśmy ja już chorowalam i to on ciągal mnie po lekarzach walczył bardziej niż ja wtedy. Pewnie nie brał pod uwagę ,że to może wrócić. Teraz ma już dość życia z kimś takim jak ja, twierdzi,ze nic nie robię aby było lepiej a ja tak się staram aby jak najmniej odczuli moje ataki. Najbardziej boli ten brak wiary we mnie ale takie moje szczęście, że całe życie musiałam sobie sama radzić. Wiecie jak ciężko przyznać się do porażki? A mnie ataki zabierają męża i rodzinę o której zawsze marzyłam. Miała być zupełnie inna niż ta w której byłam dzieckiem. I co? Chyba czas pomyśleć nad planem B? Trzymajcie się moje agorafobiczki, jutro będę miala lepszy nastrój , pa pa
  12. Hej,jak się macie dziewczyny! U mnie dziś mało optymistycznie, mąż zostawił mnie z dziećmi a sam poszedł odreagować. Pewnie mu się należy tylko ani razu nie pomyślał, że może ja też potrzebuję odpocząć od dzieci, prac domowych obowiązków. Bardzo mało czasu spędza z nami ciągle tylko praca i komputer. Chyba Ewcia pisała,że chciała by aby jej mąż jeżdził bez niej, mój robi to bez przerwy a mnie traktuje jak darmową opiekę do dzieci. I to wcale nie jest fajne
  13. Witajcie moi drodzy!Troszeczkę poprawiło się z pisaniem,super! Wczoraj poczytałam trochę innych wątków na temat lęków itp, i wiecie co? U nas jest najbardziej optymistycznie mimo, że sa ataki zle samopoczucie. Naprawdę niezle sie trzymamy i radzimy sobie z chorobą. Wazna jest wiara w to,że będzie lepiej a na tym forum jest jej bardzo dużo.Ogromne zasługi Ewci ktora wyciąga zniechęconych za uszy, dogania ją Ola która ostatnio ma niezłe poklady optymizmu. O Mai wogóle nie wspomnę wyjazd do Gdańska i koleżanki?! Czysta rozpusta szaleje dziewczyna! Tereka wypoczywa, tylko Beti troszkę żle znosi pogodę ale kto się dobrze czuje w taką niezdecydowaną pogodę. pochwaliłam nas a teraz idę prasować bo nie widać mnie już zza sterty ubrań. Trzymajcie się dziewczyny, gdzie ci mężczyżni? Pewnie wyzdrowieli. Pozdrawiam
  14. Cześć !!! Ale pustki tutaj ostatnio to pewnie dlatego,że dobrze się czujecie.U mnie samopoczucie różne. Właśnie zakończyl się tygodniowy pobyt rodziny i teraz próbuję przywrócić porządek w domu. Wiecie,kiedyś wizyty, odwiedziny bardzo mnie cieszyły a teraz czuję sie jak bym miała intruzów w domu. Zmęczyla mnie ta wizyta normalnie nie poznaje siebie. Idę sie umartwiać bo mąż wyjechal znowu na parę dni a ja też tak bym chciala wsiąść i pojechać.Czemu nie daje rady skoro tak bardzo chcę?!
  15. Witam moi drodzy! U mnie dziś w końcu nie pada, upał ale nie marudzę bo przez miesiąc padał deszcz. Przemyślałam parę spraw i zmieniam podejście do mojej fobii. Do tej pory marzyłam, że ona zupełnie zniknie i to,że tak się nie dzieje strasznie mnie dobijało. Teraz jestem pod wrażeniem podejścia Ewci do jej lęków. Spróbuję tak jak ona nie zwracać uwagi i robić swoje a przede wszystkim zaakceptować je może wtedy nie będą takie straszne
  16. Maja piszę do ciebie ale nie wiem czy ty dostajesz te moje wiadomości, w każdym razie są pod wczorajszą rozmową. Dobrze że jutro wraca Paweł muszę przejść błyskawiczny kurs. Pozdrawiam bardzo mocno! Jak się macie moi drodzy? Cos ostatnio mało się odzywacie, mam nadzieję, że to z powodu dobrego samopoczucia. Ewcia to taka nasza superkobieta fajnie by było *zarazić* się od niej podejściem do choroby. Ja bym bardzo chciała
  17. cześć wszystkim! Mam nadzieję Maju,że dostałaś moją chaotyczną wiadomość na gg.?Nie dość,że mialam koszmarny wieczór o nocy nie wspominając to dzisiejszy dzień jest pod znakiem przerażenia. Mój mąż wyjechał na trzydniowy zjazd a ja jestem przerażona. Chyba się uwsteczniam jeszcze niedawno nie ruszało mnie to wcale, a teraz? Może jakoś przeżyje...Poza tym jestem bardzo niedzisiejsza, nie mam gg , konta na nk ,aby móc tutaj z wami pisać 8 letni syn pożyczył mi swoje konto. Może dlatego, że do tej pory z nikim nie kontaktowałam sie w ten sposób.Zresztą mój mąż jest informatykiem i bardzo ciężko dopchać się do komputera.Maju bardzo chętnie pogadam z tobą jak będziesz mogla to się odezwij,zdjęcia mogę pokazać w ten sposób, mąż łaskawie założył link. Teraz pije meliskę i będe się umartwiać jaka to ja jestem nieszczęśliwa. Pozdrawiam ciepło i życzę lepszego nastroju niż mój Iwona
  18. Witam moi drodzy, u mnie pod Lublinem w końcu SŁOŃCE!!!! Nie macie wrażenia,że ta choroba wywołuje u nas takie same przemyślenia? Tak samo Maju jak ty idąc ulicą,czy w sklepie patrzyłam na ludzi i myślałam jacy oni szczęśliwi chodzą sobie oglądają i nie wiedzą co to takiego panika. Osobiście nie znam nikogo z podobnymi objawami i aż do tej pory czułam się jak ktoś z innej planety. Mało tego zawsze jestem wesoła i gadatliwa wśród ludzi,aby ktoś broń Boże nie domyślił się że umieram ze strachu. Teraz odkryłam fora dla osób takich jak my i zrozumialam jak nas dużo i jak dobrze umiemy się maskować. Zaczęłam inaczej patrzeć na ludzi, może ten spokój i wesołość to też ukryty lęk, może oni zazdroszczą mnie? Szkoda ,ze o agorafobii wcale się nie mówi, może byłoby nam łatwiej nie balibyśmy się tak ataków ,ośmieszenia i tego,że wezmą nas za wariatów. Milego dnia Iwona
  19. Co ta wyobrażnia z nami wyprawia! Czytam wypowiedz milky5 i myślę ile razy ja sama się *napędzam* a jestem mistrzynią w tym. Moja psycholog poradzila mi abym w takiej chwili mówiła sobie * to nie dzieje się naprawde, to tylko moja wyobrażnia, nic złego się nie dzieje*. Czasami pomaga. Dziś też miałam ciężki dzień oczywiście duszności i niepokój że coś się zaczyna dziać. Wzięłam się za mega porządki aby nie myśleć za dużo. Maja to napewno pogoda za dużo nas ma w tym czasie duszności.Damy radę jesteśmy przecież silne baby no i faceci, no właśnie co z naszymi rodzynkami? Agatko gratulacje nie uciekłaś oby tak dalej ja niestety za często uciekam i mój największy problem bez zmian. Moja przyjaciółka zaproponowała abym na czas jazdy założyła okulary żelowe odprężające a na kolana wzięła naszego psiaka którego mogłabym głaskać. Pomysl niezły obawiam się tylko że pies po takiej jeżdzie bylby łysy na grzbiecie. Pozdrawiam
  20. Agato,przede wszystkim musisz uwierzyć, że to ZAWSZE mija! Ja w czasie ataku powtarzam to sobie cały czas. Spróbuj oddychać powoli i głęboko. Bardzo dobrze, że szukasz pomocy im wcześniej tym lepiej. Wychodż z domu jak najwięcej bo potem jest coraz trudniej, wiem z własnego doświadczenia. I walcz o siebie bo jeszcze masę fajnych rzeczy cię czeka. Jeśli jesteś w stanie czytać na temat agorafobii to polecam ci dwie które mnie bardzo pomogły Pauline Mckinnon *Wycisz strach Jak pokonać lęk, panikę i agorafobię* Judith Bemis Amr Barrada *Pokonać lęki i fobie* . Trzymaj się Agatko dasz radę napewno!
  21. Wiesz co Iwonko wydaje mi się ,że do traktowania naszej choroby trochę na wesoło trzeba dojrzeć, ja też kiedyś traktowałam ją śmiertelnie poważnie. Ale ile można przecież jest ciągle z nami. Taka śmiertelna powaga nasila przerażenie i objawy a śmiech to przecież zdrowie. Terapia grupowa jest trudna trzeba się uzewnętrzniać przy obcych osobach. Może pare spotkań i stwierdzisz,że są całkiem fajni. Trzymam kciuki i nie daj się zastraszyć dodaj im parę śmiesznych historii.Kiedyś trafiłam na forum gdzie ludzie opisywali śmieszne historie jakie zdarzyly im się w trakcie ataku paniki może by coś takiego u nas zastosować?
  22. Cześć wszystkim! Kiedy będzie lato???? U mnie kolejny dzień pada, więc dziś ambitne plany porządków. A może schowam się pod koc i udam że mnie nie ma? Niestety dzieci szaleją im żadna pogoda niestraszna. Wczoraj miałam ciężki dzień, niepokój i uczucie, że atak jest blisko. Dziś jest lepiej ale mięśnie bolą okropnie. Maja ale ci dobrze masz ogródek, ja cały zasadziłabym truskawkami!
  23. Dzięki za miłe powitanie zresztą wiedziałam,ze tak będzie.Maja, to chyba nie tylko ciąża bo ja też mam jeden dzień mogę przenosić góry a drugi musze się do wszystkiego zmuszac i tylko słucham jak moje serce szaleje. Droga Beti przeszłam już parę utrudnień, pierwsze było podróżowanie z kimś, potem nie mogłam sama zostać w domu, gdy to przeszło nie mogłam chodzić do marketu fryzjera itp. I ostatnie nie mogę jeżdzić nawet z kimś. Sama nie wiem które gorsze dobija tak samo i frustruje. Jutro dalej będę ćwiczyć jazdę samochodem,może jakaś narkoza rozwiązała by nasz problem? Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy
×