Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Martyn

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia Martyn

0

Reputacja

  1. Mnie przepisano Fevarin ale boje sie go brać *.* tak wiec jade na ziolach i hydroksyzynie. Nie mam silnej nerwicy - tak mi sie wydaje, chociaz napady sa straszne i mam ochote po porstu umrzec, by sie skonczyły. Czy ktos z was bral Fevarin? Czy faktycznie tak paskudnie sie czlowiek po nim czuje ?
  2. Bylam we wtorek u psychiatry. Po krótkim wywiadze pani doktor przepisala mi Fevarin 50mg. Moze na skutek tego ze byla to moja pierwsza wizyta u takiego specjalisty - od poniedzialku znow mi wrocily napady irracjonalnego strachu :* chyba bardziej przezywalam niz bylam tego swiadoma. Mam do was pytanie, czy ktos bral Fevarin? Jak reagowal. Naczytalam sie opinii na innym forum i szczerze powiem troche sie boje brac :/
  3. Hej :) U mnie spokoj od ponad tygodnia. Aż zaczynam sie zastanawiać, czy nie zaczęłam niepotrzebnie panikować. Serce w prawdzie mi dokuczało i walilo ale od czasu jak jestem na ziółkach i odstawiłam kawę i jestem bardziej aktywna i czesciej wychodze z domu - mam spokój - czasami mam wrażenie ze serce zaczyna mi mocniej bić, ale wówczas przykładam stetoskop do klatki piersiowej i słucham jak pracuje - oczywiście za każdym razem miarowo ok 80 uderzeń ;) Czasami mam wrażenie, ze za mocno obija sie o klatke piersiową i po prostu czuje jak bije - i zawsze wtedy zaczynam sie martwić... a potem okazuje sie ze jest okay. I bardzo czesto przyłapuje sie tez na tym, ze przykladam rękę do szyi jakby mi zagrażał jakiś cios... poza tym wszystko okay. Az sie zaczynam zastanawiać czy słusznie sie zapisałam do tego psychiatry i kardiologa xD Dojdzie do tego, ze pojde do nich tylko po to by mi powiedzieli ze jestem wstrętna panikara :(( chyba ze to dopiero poczatkowe objawy ktore zazwyczaj wiekszosc ludzi bagatelizuje ... sama juz nie wiem
  4. Hej :) Ja teraz chodze po prostu mega poddenerwowana. Czuje sie tak, jakbym zaraz miała wejść na jakiś egzamin. Od tygodnia jestem na ziolach i naprawde mam wrazenie, ze moje lęki sa jakby mniejsze. Tylko czy ja moge jechać na ziołach cały czas? Na ulotce bylo napisane ze stosowac max 3 tygodnie :/ Wczoraj cały dzień spędziłąm poza domem. W Warszawie był wianki, to nie mogłam sobie odpuścić. I powiem wam szczerze, ze tylko raz złapał mnie lęk - ale jak tylko wkręciłam się w oglądanie stoisk, przepychanie sie przez tłum i gadanie ze znajomymi natychmiast o tym zapomniałam. Za to dzisiaj - cały czas taki stan niepokoju. Moze dlatego, ze siedze bezczynnie przed monitorem komutera. Od lipca ide do pracy... myslicie , ze jak sie czyms zajme i zmienie dotychczasowa gospodarke czasem to cos mi to da ?
  5. He he he ... ja jestem teraz zakochana bez pamięci i sie cholernie boje, ze mi sie posypie wszystko z powodu nerwicy ;* zwlaszcza, ze to dopiero poczatki i nie umiem jeszcze za bardzo nad tym panować. Chociaz musze przyznać, ze zaczelam brac nervomix - lek ziolowy i pic melise z miodem i naprawde czuje sie lepiej! Jak tak czytalam to forum, to w sumie moje ataki nie sa tak straszne jak wasze. Mam nadzieje, ze w takim razie uda mi sie to zdusic w zarodku. Dzisiaj serce zaczelo mi walic jak ogladalam film. Dziwne, ale tylko walilo, bez zadnego poczucia strachu ...nic ! Wzielam propranolol i po sprawie. Co nie zmienia faktu, ze dzisiaj wymusilam od lekarza skierowanie do kardiologa. Co jak co, ale chce miac 100% pewnosci ,ze to cos z moja glawa jest nie tak, a reszta funkcjonuje jak nalezy ;)
  6. Monia, szczerze Ci powiem, ze ja też nigdy nie umiem tupnąć nogą i powiedzieć *dość* w takich sytuacjach. Ja w nocy mialam kolejny atak. Nie wiem ile trwał. Dygotałam pod kołdrą jak oszalała, serce waliło strasznie, parę razy miałam wrażenie, że wykręciło młynka... a potem nie wiem kiedy wszystko sie uspokoiło i zasnęłam... na wznak - bo tak mi było najwygodniej, chociaż nienawidzę spać w tej pozycji. Dzisiaj od rana jestem na lekach uspokajających - bo miałam egzamin, i jak sie okazało przyszłam dwie godziny wcześniej, niż mial się rozpocząc, bo nikt nie raczył poinformować, ze go przesunięto. Wszyscy dookoła się nakręcali jak to przed egzminami. Na razie mam wrażenie, ze jest okay. Owszem,czasami mam fale zimna, takie chwile niepokoju, ale jak sie czymś zajme to idzie to przetrwać. Boje się, że w nocy znowu bedę miała te nieprzyjemne drgawki i napady zimna i że serce znow zacznie mi wariować ;* Jak nic odstawiam ta hydroksyzyne i wracam do propranololu. Na uspokojenie ładować bede w siebie tony ziół. ;P jakby nie było moja prababka była zielarką i zawsze powtarzała, że to co Ziemia wydała dla człowieka najlepsze :) Pozdrawiam was cieplutko. Dzisiaj juz w troche lepszym humorze niz wczoraj
  7. Ja mimo wszystko was podziwiam. Bo borykacie się z tą chorobą od dłuższego czasu, a ja zaledwie od kilku tygodni a juz mam dość. Boje sie o swoja przyszłość. O to czy dam rade, czy podołam. Też zapisalam sie do psychiatry - mam termin za miesiac. Mam nadzieje ze dotrwam. Dzisiaj serce znowu mi dokazywało. Chcialam wziac propranolol, ale troche sie przestraszylam, bo lekarz przepisal mi tą nieszczesną hydroksyzyne i nie wiem czy ona nie wchodzi w jakies reakcje z propranololem. Zwlaszcza ze jestem niskocisnieniowcem. Ekg, ktore robilam w poniedzialek wyszło prawidłowo. Kurcze, a juz sie cieszylam, bo od wczoraj czulam sie naprawde dobrze ;-) co do oglupiajacego dzialania hydroksyzyny - fakt, dwa razy pomylilam autobusy, ale szybko sie zreflektowalam... a tu nagle ot tak, puff - w kawiarni podczas rozmowy z przyjaciolka serce zaczelo mi lomotac. Wydaje mi sie ze juz jest troche lepiej i ze pracuje wolniej - po 2 godzinach paniki. Tlumacze sobie, ze na poczatku jest najgorzej, bo czlowiek do konca nie zdaje sobie sprawy z czym sie boryka. Moze z biegiem czasu stane sie silniejsza... bo jak na razie, to mam ochote po porstu przespac cale zycie - jezeli ma ono tak wygladac ;(
  8. Po wczorajszej wizycie u lekarza wyszłam ze skierowaniem do poradni psychiatrycznej i z hydroksyzyna na uspokojenie. W sumie dzień jakoś minął, ale w nocy znów mnie dopadło :* tym razem bez sensacji ze strony serca, ale ze strasznym niepokojem i napadami takiego zimna ze trzęsłam się nawet pod kocem i wełnianą kołdrą. Okropne uczucie. Mam nadzieje, ze jakoś uda mi się to przezwyciężyć.
  9. Hej wszystkim :) Starałam sie przeczytać cały temat, ale naprawdę dużo tego. Dlatego opisze co i jak ze mną. Podejrzewam u siebie nerwice. odkąd pamiętam byłam niespokojna i zawsze skłonna do paniki, ale tym razem wydaje mi się, że to nie moja *wyobraźnia* jeśli mogę to tak ująć. Zaczęło się od tego, ze serce zaczęło mi bardzo szybko bić po zażyciu Arytromecyny, którą lekarz przepisał mi na zapalenie oskrzeli, które przechodziłam. W ulotce doczytałam się , ze jednym z działań niepożądanych mogą być kołatania serca, więc to zignorowałam nastawiona na to, że nieregularna praca serca minie, gdy tylko stężenie leku zmaleje. I faktycznie, po 20 - 30 minutach był spokój. I tak przez następny tydzień, po którym serce znów zaczęło mi wariować. Ot tak, gdy siedziałam w fotelu zaczęło bić jak szalone , ok 120 uderzeń na minute. Towarzyszył temu ogromny niepokój. Można powiedzieć, że chodziłam jak nakręcona - nie mogłam sobie znaleźć miejsca. W związku z tym, ze mieszkam z dziadkiem, który sam ma problemy z sercem - nie dało sie tym razem tego zbagatelizowac i zostałam zaciągnieta na pogotowie. Tam pani doktor po przebadaniu mnie ( zmierzeniu pulsu, ciśnienia i EKG ) powiedziała, że faktycznie to może być kołatanie serca spowodowane lekiem - nawet po tygodniu, bowiem dostalam antybiotyk trzydniowy, którego stężenie utrzymuje się w organizmie znacznie dlużej niż w przypadku przeciętnego leku. Dostalam tabletke propranololu i odesłano mnie do domu nakazując się obserwować. Dodam jeszcze, ze pani doktor nastraszyła mnie, że może to być zapalenie miesnia sercowego, czym zupełnie wyprowadziła mnie z rownówagi i naprawde zaczełam ostro panikowac. Tak więc wizyta u lekarza pierwszego kontaktu - skierowanie na badania poziomu hormonow tarczycy, pierwiastkow sercowych - magnezu, potasu, sodu - wszystko w normie. EKG robiona na pogotowiu także niczego nie wykazało. A serce czasami nadal płata mi psikusy. Nie jest to tak drastyczne, jak w przypadkach niektórych z was - owszem, mam napady niepokoju, że coś jest ze mną nie tak. Czuje jak serce wali mi w piersi - mam wrażenie, że puls jest nierównomierny, bo zawsze go sobie mierze, dodatkowo dławi mnie w gardle jakbym miala za chwile połknąć język i czasami robi mi sie okropnie zimno. Do tego takie nieprzyjemne uczucie z boku klatku piersiowej - od pachy az zebra... czasami kłucie, czasami gniecenie. Boje się. Naprawdę się boję. Wczoraj serce wariowało mi dłużej niż zwykle. Wzięłam poł tabletki propranololu - więcej wole nie brać bo mam niskie ciśnienie - i troche ziołowych leków na uspokojenie. Niby pomogło. Zasnęłam bez problemów, a dzisiaj rano obudził mnie huk śmieciarki. Zerwałam się i znów serce dało o sobie znak. Teraz gdy to siedze i pisze jest już lepiej. Jestem spokojna, tylko z lewej strony klatki piersiowej mam takie nieprzyjemne uczucie gniecenia. Nie wiem co bedzie potem. A najzabawniejsze jest, ze mam dzisiaj kolejny egzamin w sesji ;( Dość rozległy, ten moj pierwszy post, ale naprawdę nie wiem co robić, gdzie najpierw szukać pomocy i jakie badania wykonać , by mieć pewność, że to nerwica a nie coś innego. Pozdrawiam serdecznie i ide ustawić sie w kolejce do lekarza.
×