Witam wszystkich.
Trochę poczytałem na forum o czestoskurczach, ale na podobny przypadek jakos nie natrafiłem.
Mam częstoskurcz od ponad 20 lat, napady rzadko 2-3 w roku. W zeszłym roku przeszedłem zawał- koronarografia nie wykazała żadnych nieprawidłowości, już wtedy lekarze zalecali mi ablację. Niedawno znowu odezwał się czestoskurcz (prawie półtora roku po zawale miałem spokój) jak zwykle był wysoki ponad 200 uderzeń na minute, badanie EKG i USG mam dobre oczywiście nie podczas trwania napadu. U mnie zawsze częstoskurcz kończy się szpitalem i wystepuje jak się schyle albo wysilę. Czy w zwiazku z takim moim przypadkiem zalecilibyscie mi ablację, czy sami byscie się jej poddali? Bardzo proszę o każdę wypowiedź, z góry dziękuje.