Skocz do zawartości
kardiolo.pl

KasiaK

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia KasiaK

0

Reputacja

  1. wiem, że nie do mnie było to pytanie ale myślę, że Marcinowi chodzi o wpojenie wszystkim tu osobom, że powinni zacząć uważać siebie za osoby zdrowe a to już bardzo wiele. ponieważ zdrowy człowiek nie ma stanów skrajnie depresyjnych, migotania lub jakichś innych dziwnych anomaliów. dlatego należałoby zmienić stosunek do tej *choroby*. nie uczyć się z nią żyć lecz nauczyć się ją zmienić.
  2. Witajcie kochani, od jakiegoś czasu Was podczytuję i przykro mi, że tak Wam źle. Miałam to samo co Wy... Do klasycznych objawów typu strach przed Bóg wie czym (bo ja się konkretnych rzeczy nie bałam tylko chyba samego strachu albo nie wiem w sumie czego) dołączyło migotanie przedsionków i wylądowałam na intensywnej na jedną noc. Jakoś specjalnych zaleceń nie miałam bo ze stresu potas mi spadł i dodatkowo strach podsycił serce i tak wyszło jak wyszło. Ja się z tym nie zgodziłam i godzić nie mam zamiaru. Powiem Wam jak ja pokonuję chorobę. Może któreś z Was znajdzie tu coś dla siebie. Przede wszystkim jednak musicie chcieć wyjść z choroby!!!! Siedząc tu na forum i rozpisując się na temat objawów nie wyplączecie się z tego bagna!!! Podsycacie ogień non stop rozmyślając i mówiąc o chorobie. Otóż ja stosuję homeopatię: Korzeń arktyczny firmy Alter Medica (25zł za 60szt) oraz płyn doustny Nerwobonisol Ojca Grzegorza Sroki. Dodatkowo łykam 1 Kaldium (potas) i 1 magnez dziennie. Musicie wiedzieć, że od ciągłego stresu leci Wam potas na łeb na szyję a to podsyca kołatania. Tak więc w diecie należy uwzględnić produkty bogate w potas (banany, kakao naturalne, ziemniaki itd) i to codziennie!!! Codziennie stosuję trening relaksacyjny Jacobsona (można za darmo ściągnąć z internetu, nie wiem czy mogę tu podać adres strony? jeśli tak to napiszcie albo po prostu wpiszcie w wyszukiwarkę i się na pewno coś znajdzie) oraz trening autogenny Schultza (spokój+na serce). Najzwyczajniej w świecie trenuję swój mięsień sercowy i uczę posłuszeństwa. Codziennie też słucham medytacji Louise L. Hay w przekładzie Ewy Foley. Kupiłam sobie kasetę magnetofonową bo jest tańsza :)) i codziennie się relaksuję słuchając o bezpieczeństwie :D a wieczorem puszczam sobie afirmacje też Ewy Foley, która jest króciutka i nastraja pozytywnie przed snem. Ważna jest regularność i wsłuchanie się przy zrelaksowanym ciele w to co do nas mówią. Kiedy będziecie spięci nic z tego nie wyniknie. Dlatego na poczatek nauczcie się relaksować i rozluźniać mięśnie (ludziom się wydaje, że to potrafią a tak na prawdę chodzą spięci niesamowicie). czytam książki lekkie ale refleksyjne. np Paulo Cohelo. Przede wszystkim nie mówię o chorobie, nie opowiadam jak mi źle, nie wałkuję ciągle objawów. staram się żyć jak dawniej. słuchać śpiewu ptaków na spacerze i wystawiać twarz do słońca żeby promienie mnie ogrzewały:) takie malutkie rzeczy a bardzo istotne. kiedy nie mówię o chorobie to jej nie ma. ona istnieje w naszej wyobraźni. jeśli ktoś z Was będzie chciał dowiedzieć się czegoś więcej o moim codziennym rytuale to zapraszam na gg 8797090. i radzę Wam zacząć porządnie i szczerze wziąć się za siebie bo ucieka Wam życie i nim się zorientujecie, że jednak mogliście bardziej zawalczyć to już nie będzie na to czasu. bo chcieć a robić coś w tym kierunku i robić to regularnie i nie poddawać się to dwie różne diametralnie sprawy. jeśli Wam się wydaje, że walczycie a mimo to nie robicie postępów tzn, że wybraliście zły sposób, który się z Wami *kłóci*. nalezy poszukac sobie innego. życzę Wam powodzenia. rozwiązanie jest proste ale trzeba na prawdę chcieć i robić coś aby z tego wyjść.
×