Witam pisze do was może tu uda mi sie znaleśc pomoc, na nerwice lękową cierpie ok 15 lat i konca nie widać a mam juz 28lat , zaczeło sie od dzieciństwa bałam sie spać sama miałam mysli że umre i obudze sie w trumnie, potem zaczełam bac sie wychodzic sama z domu przez kilka lat po miescie chodziłam z mamą lub przyjaciółką , był okres w moim zyciu ze miałam wielki problem z wyjsciem nawet przed blok, wielkie sklepy sa dla mnie nie do pokonania , o wyjazdach gdzies po za granice miasta to dla mnie marzenie, biore kilka lat psychotropy , leczyłam sie na oddziale nerwic jakas poprawa była ale nie duza, po analizie u psychologa powiedziano mi ze to mam przez mojego ojczyma który całe życie wszczynał awantury w domu. Nie wiem co mam robic dalej życie ucieka mi przez palce nigdy nie byłam za granicą nic nie widziałam bo strach mnie paraliżuje tak ze boje sie gdzies kolwiek pojechać. Mam chłopaka juz kilka lat on wie w jakiej sytułacji jestem, teraz wyjechał za granice do pracy chciałby bardzo zeby tam do niego przyjechała ale sama mysl o tak dalekiej podrózy sciska mnie w gardle nie wiem jak mam sobie z tym poradzic boje sie ze tam mi nikt nie pomoże jak zacznie mi sie cos dziac wpadne w panike albo w jakąś furie , nie znam języka , obcy karaj i obce miejsce daleko od domu , a w domu czuje sie bezpiecznie, czy ktos ma moze pomysł jak mogę sobie z tym poradzić co zrobic, moze ktos z Was jest w podobnej sutułacji , pomóżcie:(