Przez ostatni miesiac mam niepokojace objawy. Zaczelo sie tym ze obudzilem sie w nocy z migotaniem przedsionków (tak przynajmniej twierdzi lekarz). Potem nastapiły dreszcze i straszny lęk, że umrę. Pojechalismy wtedy na pogotowie ale EKG i cisnienie w normie. Mialem robionego Holtera ale nie wykazal wiekszych nieprawidlowosci lecz trzeba przyznac ze tego dnia sie czulem dobrze. Na USG wyszla lekko powiekszona lewa komora.
Od pierwszego ataku przez dwa tygodnie mialem wzgledny spokoj. Ale teraz mam prawie co noc tego rodzaju atak, teraz jednak bez migotania poniewaz biore lek na arytmie ktory zapisal mi lekarz. Co jest wspolne teraz dla atakow to: budzenie sie w nocy z naglym lekiem, dreszcze, po ataku zawsze musze isc sie wysikac, budze sie spocony, czuje ze serce zaraz mi sie zatrzyma, dziwne uczucie pieczenia w mostku i przy lewym boku., czuje jakby mi glowa dretwiala, zimne stopy i rece. Czesto mam tez skakanie miesni jak sie poloze oraz przy wysilku mi drza. Biore potas i magnez od miesiaca
Czy mozliwe ze to rowniez nerwica? Jesli tak to jak sobie radzic podczas ataku? Bede wdzieczny za kazda odpowiedz.