Witam wszystkich,jestem Jola mieszkam w New Yorku i tez cierpie na podobne schorzenia....jest mi naprawde ciezko,ale jak Was wszystkich czytam to czuje sie lepiej i to bardzo bo wiem ze nie jestem sama....szkoda tylko ze ja jestem tak daleko bo warto byloby stworzyc grupe ludzi wspierajacych sie w zyciu codziennym,a tak...eh...licze ze moze ktos z imigrantow mieszkajacych w new yorku odezwie sie,a moze wtedy uda sie cos stworzyc....
A teraz do rzeczy,wydaje mi sie ze mam nerwice lekowa bo ciagle towarzyszy mi strach jednak staram sie normalnie funkcjonowac,wychodze z domu,odprowadzam dzieci do szkoly,ale boje sie isc do pracy,boje sie ze moze mi sie cos stac,zemdleje czy dostane zawalu,albo oszalaje,powaznie tak strasznie sie boje ze zaczne sie drzec lub robic cos glupiego ze ten strach mnie paralizuje i nie moge sie przemoc zeby zaczac prace.....strach zaczal dopadac mnie w nocy budze sie o 1:30 i nie moge juz dluzej spac,przewracam sie z boka na bok i wtedy moje mysli zaczynaja wirowac,takie koszmarne mysli zatruwaja mi sen i normalne funkcjonowanie,do tego dochodzi odruch wymiotny jak zaczne cala w srodku sie trzasc to wtedy chce mi sie wymiotowac,to jest istny koszmar!!!Wczesniej mialam problemy z oddychaniem non stop kontrolowalam swoj oddech bo balam sie ze zaraz przestane oddychac,taki paniczny strach ze czulam jak cos mi w gardle stoi dusi,rece mi dretwialy,nie moglam nigdzie jezdzic wolalam zostac w domu.Jednak opanowalam to mowilam sobie ze oddychanie to odruch bezwarunkowy jestem zdrowa i nic mi nie jest jestem zdrowa i uwierzcie udalo sie teraz oddycham normalnie,ale nie umiem sobie poradzic z tym panicznym lekiem,boje sie ze moge zachorowac na jakas chorobe psychiczna,pomozcie mi prosze.Ja tak bardzo chce normalnie zyc.......