Od dawna się *sypię*.Może nawet już od samego urodzenia, bo urodziłam się z Dyspepsją i wiecznie borykałam się z problemami typu zaparcia/biegunki/niestrawność (niemalże na wszystko), otyłość, przemiana materii bla bla bla. 9 lat temu wszystko przyspieszyło. Wieczne bóle w lewym podżebrzu, wrzody na dwunastnicy i żołądku - przy okazji jednego pobytu na oddziale wewnętrznym - hiperprolaktynemia z mlekotokiem. Niepłodność wtórna, zaburzenia miesiączkowania (całkowity brak miesiączki lub jedna rocznie przez 24h od 13 roku życia). Najpierw hipoglikemia przez parę lat a potem z dnia na dzień (od sierpnia 2008) cukrzyca II. Hipokalemia, niedobór magnezu i wszystkich minerałów. Tachykardia, nadciśnienie tętnicze (łykam Isobtin). Zupełny brak potliwości organizmu, światłowstręt, koszmarna nietolerancja światła słonecznego i wysokich temperatur (występują wtedy problemy z sercem). A parę dni temu zorientowałam się po jakim jedzeniu czuję się najgorzej - serce nie daje mi żyć gdy jem coś , co zawiera mąkę, w internecie znalazłam chorobę jakiej objawy mi towarzyszą tzw CELIAKLIA. I co? I nic... 3 lata temu przez to wpadłam w nerwicę lękową i cierpię na agorafobię, bo trzy razy z rzędu pogotowie zabierało mnie z sercem tłukącym się jak oszalałe (hipokalemia), zaczęłam bać się tych wyjść z domu tak, ze przeżywam traumę nawet wychodząc na balkon. A gdzie leży przyczyna? Prawdopodobnie w NADCZYNNOŚCI TARCZYCY - moja siostra miała podobne rewelacje przez kilka lat...nim dostała wytrzeszczu prawej gałki ocznej - dopiero wówczas stwierdzono u Niej Graves Bashedowa. Mam podobny problem...mimo zaawansowanej hiperprolaktynemi wyniki TSH za każdym razem wychodzą poprawnie. U mojej siostry było to samo. Musiała schudnąć na wiór i dostać wytrzeszczu by lekarze byli w stanie zdiagnozować przyczynę WSZYSTKIEGO, bo TSH nigdy niczego nie wykrywało. Już ledwo żyję, ledwo funkcjonuję... Ale muszę chyba łykać te wszystkie prochy ZALECZAJĄCE objawy... bo zdaje się, że musi być tragicznie by ktokolwiek mógł mi pomóc i....leczyć PRZYCZYNĘ. A na dobrą sprawę ...ja po prostu już nie wiem do jakiego lakarza się udać... Po prostu nie wiem... Bo wszyscy u których byłam ZALECZAJĄ OBJAWY i tak prawdę mówiąc NIKT MNIE NIE SŁUCHA gdy mówię o NADCZYNNOŚCI TARCZYCY - każdy zajmuje się tylko SWOIM DZIAŁEM, resztę ma w nosie... To tyle... Może jest ktoś, kto męczy się z tym wszystkim podobnie ale wie już KTO MÓGŁBY pomóc i zainteresować się PRZYCZYNĄ a nie zaleczaniem objawów z osobna toną farmaceutyków? :( Pozdrawiam.