Witam wszystkich. Nie chce zakladac nowego tematu bo widze ze tu jest podobny. A wiec mam 20 lat jestem studentem pierwszego roku. Moje dolegliwosci zaczely sie w marcu tego roku. Pojawilo sie to doslownie (wg mnie) z nikad. Siedzialem sobie z narzeczona ogladalismy jakis tam program gadalismy smialismy sie i nagle zrobilo mi sie slabo. Uznalem ze to z przemeczenia bo wczesniej uczylem sie do poprawki egzaminu no i zrobilem kawe. Niestety dolegliwosci zaczely sie nasilac doszlo do tego pryspieszony puls, zaczalem tracic oddech (myslalem ze umieram) dostalem *mrówek* w konczynach gornych i dolnych i ogolne uczucie zimna na calym ciele (az zaczalem sie trzasc). Po jakis 3 godzinach mąk objawy ustapily. Zostalo tylko przerazenie cala sytuacja. Zignorowalem to i po okolo 1,5 tyg tym razem podczas jazdy samochodem zrobilo mi sie niedobrze - znowu slabo, duszno z tym ze nie mialem *mrówek* w rekach i nogach. Tym razem objawy ustapily po okolo godzinie. Tym razem majac w pamieci pierwszy *atak* poszedlem zbadac krew, mocz i zrobilem ekg...nawet dwukrotnie.. okazalo sie ze jestem zdrowy jak kon... co mnie bardzo zdziwilo. No i cieszac sie zyciem puscilem oba *przypadki* w niepamiec. po kilku dniach znowu to samo... puls jak u maratonczyka, bylo mi duszno ale nie tak jak poprzenio, kolatanie serca i ucisk pod mostkiem, czasem zakuło co dodawalo u mnie wiekszego stresu no i ustepowalo po.. gora 15 min. I tak mam do dzis prawie codziennie ( dzien bez jakichkolwiek dolegliwosci to dzien szczesliwy i wielka ulga) czasem dojdzie do tego ze zalewam sie momentalnie potem ale nie zawsze albo przechodzi moje cialo fala goraca po czym jest juz ok ale zaczynam sie bac. Zazywam tylko leki na tzw *rozluznienie* - persen i masc rozluzniajaca miesnie. Co daje takie sobie efekty. Mimo ze objawy ustepuja po bardzo krotkim czasie w porownaniu do horroru z pierwszego razu to i tak po kazdym mam przerazenie w oczach i mysl ze lekarze cos przeoczyli ze cos mi jest, wymyslam sobie 100 chorob, boje sie isc do pracy w obawie ze nikt mi tam w razie czego nie pomoze ze nie zdazy... probowalem wszystkiego - zaczalem uwazac na to co jem, choc i z tym zaczely sie problemy bo trace łaknienie. schudlem 4 kg... zaczalem biegac.. ale na krotko. pewnego razu wchodzac na 3 pietro musialem usiasc bo dostalem zadyszki .. co w moim wieku wydaje sie bardzo dziwne. Wystarczy nawet najmniejsza stresowa sytuacja zeby moje tetno zaczelo przyspieszac... boje sie i nie wiem co robic. czy to nerwica czy nie zrobilem jeszcze jakis badan? prosze o pomoc bo nawet w tej chwili bardzo sie boje