Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ns2008

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia ns2008

0

Reputacja

  1. Hej Magda1989! Napisałem Ci całkiem długą odpowiedź ale zapomniałem, że nie jestem zalogowany i się skasowała. Ta będzie streszczeniem tej poprzedniej. Mam 28 lat i jak sięgam pamięcią moje pierwsze symptomy nerwicy zaczęły się tak jak u Ciebie właśnie po maturze, na pierwszym roku studiów. Z ogromną większością moich obajawów męczyłem się nie wiedząc nawet jak je nazwać i jak leczyć. W ostatnim półroczu tak to się wszystko nasiliło, że bardzo się tym przejąłem i tak trafiłem na to forum i do lekarzy i w ogóle. W ogóle nie radzę sobie z tym przełykaniem bo wyobraź sobie sytuację, że prowadzę bardzo ważne spotkanie i mam pełne usta śliny, nie mogę jej przełknąć, duszę się i mam wrażenie, że zaraz będzie kaplica, a to wszystko na oczach kilkunastu osób...masakra. Inną sprawą, która mnie także bardzo niepokoi jest fakt, że nie ma powszechnej akceptacji społecznej dla tego typu objawów i chorób psychicznych w ogóle. Od razu dostaje się łatkę bo ktoś nie wie, nie rozumie, nie akceptuje...A tu człowiek stara się normalnie żyć. Ja bardzo walczę, staram się ale nawet moja najbliższa rodzina do końca nie wierzy, że ja na to cierpie i zmusza mnie żebym nie poddawał się tym objawom bo one są urojone skoro badania wykazują, że jestem zdrowy...takie błędne koło... Niemniej jednak widzę po tym forum, ze wszyscy dzielnie walczą i zmagają się i przede wszystkim żyją dalej! i o to chodzi. Są ludzie, którzy zmagają się z naprawdę sytuacjami bez wyjścia..sądzę, że jeśli coś zależy od nas to powinniśmy udowadniać swoim życiem, ze da się walczyć i odnosić sukcesy. Ja np. nie pije i nie pale a wcześniej i jedno i drugie lubiłem w każdych ilościach, więc są pozytywy. Trzeba żyć i cieszyć się życiem, przynajmniej tymi chwilami, kiedy choroba jest daleko i choć u mnie od 3 m-cy obecna jest non stop to wiem i wierzę, że będzie lepiej. pozdrowionka:)
  2. Witam, Jestem nowy na tym forum. Śledzę je od dłuższego czasu ale do tej pory z różnych powodów nie odważyłem się nic napisać. To właśnie z tego forum dowiedziałem się z zrozumiałem, że cierpię na nerwicę jakkolwiek by jej nie nazwać. Właściwie nie pamiętam od jak dawna żyję z tym problemem gdyż wcześniej w ogóle tego nie leczyłem bo nie potrafiłem dokładnie sprecyzować co mi jest i nazwać wszystkiego po imieniu. Tak więc miewałem różnego typu uciski na głowę, drętwienia poszczególnych części ciała, dziwne lęki, które pojawiały się w najmniej oczekiwanych momentach. Od okresu około pół roku czuję się fatalnie…Zacząłem chodzić po różnych lekarzach: internista, gastrolog, kilka razy laryngolog, neurolog i nic… wszędzie mówiono mi, że jestem zdrowy. Robiłem kilka badań do czasu kiedy nie odwiedziłem tego forum aż wreszcie zrozumiałem, że to nie ma sensu i najbardziej efektywna będzie wizyta u psychiatry. Dał mi jedne leki…nie pomogło (Hydroksyzyna), dał drugie…też nie, teraz biorę trzecie i te napady lęku jakby troszkę się przytępiły ale… piszę tu ponieważ od początku lutego cierpię na problem z którym nijak nie mogę sobie poradzić i żaden wizyty u lekarzy nic w tej kwestii nie wnoszą. Mam straszne problemy z PRZEŁYKANIEM…mam wrażenie, że się uduszę, w ustach cały czas zbierają mi się ogromne ilości śliny, nie mogę normalnie pić i jeść choć zawsze jedzenie to była dla mnie celebracja i uczta. Schudłem 10 kg w 1,5 m-ca i nie boję się tego bo mam z czego ale bardzo przeszkadza mi to w codziennym funkcjonowaniu. Na przyjęciu, przy normalnym posiłku, w delegacji. Ponadto problemy z przełykaniem mam cały czas od momentu gdy się obudzę (a nawet w nocy się budzę) do chwili kiedy idę spać…Mówię Wam męczarnia. Oczywiście lęk przed przełykaniem powoduje uciski i ciśnienia w głowie i nakręca kolejne lęki. To jest jakaś masakra, szczególnie, że w pracy pracuje głosem prze telefon i ten aparat mowy jest mi niezbędny do zarabiania na chleb. Czy możecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami w tym konkretnym przypadku? Jak mam sobie z tym poradzić? Przede mną ważne decyzje życiowe a ja muszę uporać się z tym problemem. Nie piję w ogóle alkoholu od ponad 2 m-cy, nie palę od tygodnia i żadne wyrzeczenia nie pomagają w zwalczeniu tych dramatycznych objawów. Na koniec dodam, że rozumiem Was w większości, łączę się w problemie i jeśli ktoś ma jakieś pytania to jeśli tylko będę potrafił postaram się pomóc. Liczę na Wasze wypowiedzi i życzę samych sukcesów w walce z chorobą obojętnie w jakiej postaci by się ona u Was objawiała.
×