Witajcie! to wszystko co ostatnio czytałam to jakby o mnie było ,oprócz bólów w kończynach bo to mnie jeszcze nie dopadło. To co pisała Czarna że świat usuwa jej się z pod nóg to mój największy problem , mam wrażenie że wszystko na co patrzę za chwilę się poruszy,zawiruje. To okropne wrażenie towarzyszy mi od listopada teraz jest trochę lepiej a raczej było bo od poniedziałku wkurzają mnie sąsiedzi a ja nie potrafię się kłócić, jestem sama bo mąż wyjechał. Gdy chciałam powiedzieć sąsiadce o co mi chodzi od razu się poryczałam,czy to nie objaw nerwicy.Siedze w domu nie wychodze i myśle co za chwile mnie zaboli lub czy będę miała zawroty pozytywne nastawienie mi nie wystarcza choć staram się jak mogę! Pozdrawiam wszystkich , bawcie się wesoło bo ja raczej odpadam!!