Witam wszystkich,
od paru miesiecy sledze ten watek, chociaz nie mialam czasu przeczytac wszytkich odpowiedzi.
Mam to samo co Wy, czyli nerwice lekowa (dodatkowo wegetatywna). Chociaz piszac to, sama nie za bardzo w to wierze. Przy okazji badan wykryto u mnie wade serca, ktora ponoc nie rzutuje na ogolny stan zdrowia i jezeli do tej pory nie dawala o sobie znac, to nalezy o niej zapomniec, taka uroda poprostu ;-)) I przyczyna mojego stanu jest nerwica.
Moze faktycznie, bo objawy sa, jak u wiekszosci z Was: lek o zdrowie, myslenie ze cos mi jest i ze tego jeszcze nie wybadali, nakrecanie sie az do wrazenia utraty przytomnosci, dusznosci, uczucie wacianych nog, wrazenie ze trace kontakt z rzeczywistoscia, wrazenie ze umieram i nikt mi nie zdola pomoc.
Badania sa ok: morfologia, echo serca, tomografia glowy, hormony, wszytko ok, a dalej jest mi slabo, zwlaszcza jak sie ponakrecam.
Z lekow bralam tylko kalms, neospazmine i validol. Troche pomagaja. Zaczelam chodzic do psychologa, ale dopiero 1 wizyta za mna, wiec na razie zadnych efektow.
Jak wiekszosc z Was, mam male dziecko i moze faktycznie ten brak czasu i jakis strach o dziecko (mniej lub bardziej nasilony u roznych osob) pcha nas w stany nerwicowe???