Witam, mam 25 lat i od kilku dni mam taki problem... Zasypiam w miare spokojnie, spie spokojnie, a rano tak okolo 10, po obudzeniu zaczynam miec ciezki i plytki oddech polaczony z tysiacem mysli co mi sie dzieje, lekiem, stresem, poceniem sie dloni. Przewaznie przechodzi mi po jakis 20 min jak sobie spokojnie wytlumacze, ze przeciez jestem zdrowy, nic nie moze mi sie dziac... Dzien przebiega okej, raz na jakis czas powtarza mi sie to tez wieczorem, czasem w szkole.
Czy moze chodzic o nerwice ? Dodam, ze zaczelo mi sie to robic po tym jak kilka dni temu wpadlem na uczelni w panike, ze cos mi sie dzieje, ze zemdleje, a wtedy zbieral mnie jakis wirus po prostu (juz sie gripexem wyleczylem) i normalnie zle sie czulem, a do tego bylem bez sniadania co sie nalozylo pewnie.
W ogole u mnie to jest tak, ze kazdy najdrobniejszy sygnal z mojego organizmu odrazu wydaje mi sie, ze jest cos nie tak... Ostatnio naciagnalem sobie miesien i bylem u 3 lekarzy na USG zeby mi sprawdzili czy nie mam zadnego zakrzepu, ktory moglby isc do gory i cos mi zatkac. I kazdy powiedzial, ze to mi zupelnie nie grozi.
+ pewne przyczyny jesli chodzi o sprawy osobiste, dowiedzialem sie, ze kobieta, z ktora zawsze chcialem byc ma kogos i widze w myslach jakby taka sciane przed soba czy szklany sufit.
Regulanie tez uprawiam sport i nigdy wczesniej nie mialem tego typu problemow... Inna sprawa, ze jakis dokladnych badan serca nigdy nie mialem robionych, reszta badan jest okej.
Co o tym sadzicie ? Czy te objawy moga wskazywac na nerwice czy tez mam cos z sercem ?