Witam!
tak czytam,o czym piszecie i powoli zaczynam się zastanawiać,czy porażka mojego życia nie ma związku z nerwicą lub depresją.Mam 32 lata
Pozornie jestem wesoła,ale ogólnie moje życie ,to coraz większy koszmar.
Od kilku lat na nic nie mam siły.Mogła bym siedzieć i nic nie robić.
Przeszłam okres spania.Kładłam się o 19-tej ,wstawałam o 13-tej,po 2 godzinach mogłam iść znowu spać.
Teraz na odwrót.
Nie śpię prawie wcale.Boje się zasypiania,bo mam uczucie,że nie zasypiam,tylko się zapadam i już nie wstanę.Poza tym mam kołatania serca.Jako,że wylądowałam w szpitalu z potwornym nadciśnieniem(240/120) i bradykardią (40) jestem na tym punkcie przewrażliwiona i byle dolegliwości ze strony serca czy ciśnienia powodują,że *żegnam się z życiem*. Życia nie miałam łatwego.Ojczym zrobił mi z dzieciństwa wojsko,póżniej wczesna ciąża-miałam 17 lat,mąż sadysta,tułaczka z dzieckiem przez 5 lat i tak w kółko.
Nie jestem w stanie sprzątnąć w domu,zrobić prania,zacząć pracować.
Mam dość wszystkiego.
Powiedzcie,czy to może być depresja albo nerwica??
Biegam po lekarzach ostatnio,ale wszędzie wszystko dobrze.
Nawet w szpitalu nic nie wykazały badania.Wszystko zostało zrzucone na nadciśnienie,ale nie mam ciągle.