Witam Wszystkich!
Jestem tu nowa i potrzebuje pomocy, wiec bylabym wdzieczna za kazda rade.
Moj chlopak ma stwierdzona nerwice wegetatywna, trzy lata temu mial powazny atak ktory trwal pol roku ( jeszcze z nim wowczas nie byla) Przez te pol roku tylko lezal i zajmowala sie nim jego mama. Nie byl w stanie normalnie funkcjonowac :(
Kiedy to minelo zacza o siebie bardzo dbac, staral sie eliminowac wszelki stres wiec postanowil wyjechac z Polski bo przyczyna nerwicy sa przezycia z dziecinstwa. I tu go wlasnie poznalam w Uk. Ciezka sytuacja w pracy oraz kazda mala *pierdola* powoduja u niego wybuchy agresji. Dzisiaj po prysznicu powiedzial mi ze czuje iz niedlugo atak wroci. Dretwieje mu reka, drga powieka oraz ma zawroty glowy a to jest wlasnie poczatek *piekla* :/
Wiem ze musze byc silna, i on oczekuje ode mnie ze przestane go stresowac, czyli nie moge mu mowic o moich zmartwieniach i prolemach. Problem jest taki ze ja od kilku lat takze miewam ataki nerwicy, nie jest ona stwierdzona przez lekarza ale wiem ze to jest nerwica, i dlatego sobie z tym nie radze sama, ciagle chce mi sie plakac, moje cialo drzy, mam kllucie w klatce piersiowej i nie moge z nikim o tym porozmawiac bo jedyna osoba jaka mam to jest wlasnie moj chlopak :( Ja juz nie wiem co robic, prosze o pomoc
Merci21