Skocz do zawartości
kardiolo.pl

betunia754

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia betunia754

0

Reputacja

  1. Witam wszystkich bardzo serdecznie w sobotnie popołudnie,piękne i słoneczne.Na forum wchodze po kilka razy dziennie,ale rzadko cos piszę ostatnio,sama nie wiem dlaczego.Czuję sie chyba znacznie lepiej,nawet koleżanka mi powiedziała,że jakaś zmiana we mnie zaszła,ale ona nie wie na co ja choruję.I super,bo skoro ona zauważyła,to tak chyba jest rzeczywiście,nie?Tylko nerwowa cos strasznie jestem...Potrafię huknąć niewiadomo o co.. Pisałam wam wcześniej,że nie mam kontaktu z mamą,przez mojego ojca,który nie chce mnie znać.I wtedy po odpowiedzi Kitty zrozumiałam,że mimo mojego żalu do mamy,to przecież bardzo mi jej brakuje i nikt nie może mi zabronić widzieć się z mamą a jeśli ojciec nie chce mnie widzieć to jego problemZadzwoniłam wiec do mamy i obie płakałyśmy bo mamie też było z tym źle.W poniedziałek zawożę tam moją córkę,bo chce się widzieć z babcią.Zobaczymy ile wytrzyma pod jednym dachem z kochanym dziadziusiem,bo na moje pytanie czy chce tam nocować-odpowiedziała mi,że to zależeć będzie od klimatu...Ale najważniejsze,że przed świętami porozmawiałam z mamą i jest mi z tym lepiej. Kitty-dziękuję Ci serdecznie za słowa otuchy. W ogóle dziewczyny jesteście dla mnie miłe i sprawiacie,że czuję się dobrze.Czytam codziennie wasze posty,znam was i Wasze troski i radości-jesteśmy tu jak jedna wielka rodzina. Dzisiaj byłam z córunią i mężem w kościole,czułam taką podniosłość tego wszystkiego,nawet zdołałam się skupić i pomodlić,bo do tej pory to bycie w kościele mnie przerażało-owszem chodziłam co niedzielę,bo musiałam-mała w maju ma komunię i po prostu trzeba było to zaliczyć..Ale dziś to było inne!Bo już mnie nie poraziło i było tak jakoś nastrojowo i w ogóle..No mówię Wam-wyszłam po wszystkim jakby nigdy nic..Teraz mąż leży na kanapie i ogląda sobie jakieś meczyska,młoda biega na dworze,a ja nadrabiam przy kompie.Coś mnie dzisiaj wzięło,żeby coć napisać,cokolwiek..Chciałabym każdej i każdemu z was napisac osobno,ale ja nie potrafię pięknie ubierać słów i dlatego wszystkim składam życzenia świąteczne,szczere i gorące.Zdrowia,pogody ducha,kolejnych dni lepszych od poprzednich i ...wiecie sami,czego pragniecie najbardziej. Zofiaa,bardzo mi przykro,że twoja mama też zmaga się z nerwicą,a jak jeszcze nie chce brać leków,bo się ich boi,to jest to jeszcze trudniejsze-cieplutkie buziaczki. Aliskaa,Ty masz chyba jeszcze gorzej-Twoja córka źle się czuje.A to dla matki jest cierpieniem,widzieć jak dziecko nie potrafi dać sobie rady z samym sobą.Jestem z Tobą całym sercem.Nie umię sobie nawet wyobrazić tego,że moja córka kiedyś by mogła na to zachorować,a przecież skoro to może być dziedziczne,to czy dużo trzeba,by ta cholera zaatakowała?...Nie. Pozdrowienia dla Misi,Dzidzi,Kiki,Madziowej(którą podziwiam za wielkie opanowanie przy obecnej sytuacji)i wszystkich forumowiczów. Ludzieeee-- ◊............,-.,-. (`*•.¸ (`*•.¸ ¸.•*´) ¸.•*´) W E S O Ł E G O A L L E L U J A (`*•.¸ (`*•.¸ ¸.•*´) ¸.•*´) ◊............(..(..( ◊...............)..)._..-.._ ◊............__)/.,*,*.......`. ◊..........,*.....`......,--...`. ◊........,*...@.........*....`... ◊.......(Y.............(...........;**. ◊........`--.____,...............,..; ◊........((_.,----*.,---*......_,*_,* ◊............(((_,-.(((______,-*
  2. Megan,czy masz namiary na nasza klasę?Jeśli tak,czy możesz mi wysłac na gg?Numer napisałam w poście powyzej.Pozdrawiam.
  3. Cześć dziewczyny,powiedzcie mi coś-czy któraś z was brała kiedykolwiek doxepin?bo cholera,jak ja czytam wasze posty to nigdzie o nim nic nie ma i ja sie dołuję,bo piszecie,że te wasze leki coś pomagają,a ja biorę to dziadostwo i nic,oprócz tego,że w nocy śpię jak zabita i rano dobudzić się nie mogę.Ja chyba jestem sto lat za murzynami,a właściwie mój neurolog,który mi to przepisuje.Ustaliłam sobie wizytę do psychiatry,ale niestety na kase i muszę czekać miesiąc!A o psychoterapii to chyba nie mam co marzyć,terminy są tak odległe!Czy wy chodzicie prywatnie?Wiecie co?Zazdroszczę wam,bo mnie kurde nie stać na takie wizyty,mimo,że obydwoje pracujemy jak woły..Przepraszam,jestem tak żałosna,że nawet ja sama to widzę,ale co mam zrobić.Dojrzałam już do spotkania z psychiatrą i terapią,ale na przeszkodzie to mi stoi brak środków....Całusy dla was.
  4. Straszne!!Jednak mam doła!!!!!Uświadomiłam sobie to w chwili,gdy przeczytałam,to,co napisałam.Myslę sobie o Was,o tym,że znacie przyczynę swojej nerwicy i zazdroszczę Wam chyba.Bo ja nie wiem,gdzie powstało źródło mojej.Czy było to nieudane dzieciństwo,bo ojciec jest alkoholikiem i oczywiście było bicie,kłótnie i policja....Czy moja nieśmiałość i pełno kompleksów...Niechciana praca,strach w niej{czy wierzycie,że pracowałam w serwisie samochodowym i w nocy po prostu tam pilnowałam dobytku?Były napady z bronią,nożami,kosami...}Czy też wreszcie nieudane życie rodzinne,bo mąż to chyba nie *moja połówka*-nie potrafimy ze sobą rozmawiać,rozstawaliśmy się milion razy.Niechciana ciąża,kłotnie,awantury,oskarżanie,że to nie *nasze* dziecko.....Wiele przeszłam,nie wszystko tylko ładnie umię ubrać w słowa.Mam 33 lata,a czuję się jak dziadówa,nie wychodzimy nigdzie,tylko praca,dom i tak w kółko.Tak!Mam dość! WSZYSTKIEGO!
  5. Witam,dziś tylko czytam,nawet nie mam ochoty pisać...Wszystkie się juz prawie znacie,wiecie dużo o sobie i to dla mnie jest już sama nie wiem-czy piękne,czy smutne wręcz,bo gdyby nie nerwica,nie byłoby nas tu,na tym forum...Pewnie nawet nie wyślę tych bazgrołów,tak sobie piszę,po prostu tak sobie...Nie mam dzis najgorszego nastroju,przyszłam z pracy,poszłam z córką na sanki,pozjeżdżałyśmy{same,bo mój mąż oczywiście obolały i niechcący...}Ale tak jakoś nie mam ochoty,nie wiem co się ze mną dzieje.Chciałabym wyjść z tego dziadostwa,być wreszcie zdrową,pogodną i uśmiechniętą kobietą...Matką wspaniałą,dobrą żoną...A mam sobie tyle do zarzucenia!Wiecznie zła,zrzędząca i nerwowa baba..Eeh,do dupy to wszytko jest!
  6. Aga,Zofia i Madziowa-bardzo Wam dziękuję za miłe słowa.Cieszę sie,że ktoś mi odpisał,ktoś mnie rozumie,bo przeżywa to samo,co ja.Obiecałam sobie,że jak wiosna nadejdzie,to zmienię troszkę swoje życie,postaram się mniej stresować,nauczę się relaksacji{czy oby na pewno?},czy jakoś tak..Gdybym znała jakiegoś dobrego specjalistę,to pewnie bym poszła,ale nie znam,a kogo mam popytać?Sąsiadki,koleżanki z pracy?Eee,wątpię-Boże,przecież zaraz by wszyscy dyskutowali,że mam coś nie halo..A ja bym chciała po cichu to załatwić,nawet wiem,że nie powiedziałabym mężowi-on i tak patrzy na mnie jak na wariatkę,kiedy nagle wszystko zaczyna mnie boleć...Tak sobie liczę,że jak słonko już na dobre wyjdzie zza chmur i zaświeci mi w oczy,to to co złe odejdzie ode mnie...Wiem-głupie,ale ja i tak mam nadzieję.....
  7. Różne miałam objawy,zaczęło się od potwornych bóli głowy-pobyt w szpitalu,diagnostyka i wynik-stany lękowe.Antydepresanty,koszmarne wizyty u psychologa z którym potrafiłam się zawzięcie kłócić,gdyż nie mogłam uwierzyć,że wszystko co mi dolega,sama sobie wmawiam.Zrezygnowałam z tych porad i przez jakiś czas miałam spokój.potem to wróciło.Pocenie się bardzo obficie,drętwienie lewej części ciała,zawroty głowy-to zaczęło sprawiać,że faktycznie miałam lęki,iż coś mi się stanie,umrę...Kolejne wizyty u różnych specjalistów,badania,które przy okazji wykryły torbiel krwotoczną w macicy i konieczna była operacja,potem polip w nosie i kolejny zabieg,po którym został mi gronkowiec...Byłam kompletnie ogłupiała-jak to?Przecież niby nic mi nie dolega,podobno sobie wymyślam,itd...Może to tarczyca?Ok,zróbmy usg,ale niczego tam pani się nie doszuka-to były słowa lekarza kierującego-a jednak zdziwił się,bo wykryło mi guzki jakieś i zaliczony endokrynolog.Diagnoza?Noooooo,rak to nie jest,ale leczymy,hormonem.Utyłam 15 kg i zdołowałam się jeszcze bardziej.W tym czasie już zaczęłam odczuwać kołatania serca,nierówny puls,kłucie w piersiach,więc dostałam skierowanie do kardiologa.Podobno mam nadpobudliwe serce,dostałam jakieś tabletki i tyle.Męczę się już tak długo z tym,myślałam,że to minie,że to przejdzie ,ale nie..Czasami próbuję z tym sama walczyć i czasami udaje mi się te moje lęki poskromić,ale też często mam dni,kiedy myślę,że to już koniec..Mam żal,że to spotkało właśnie mnie i złoszczę się równocześnie na siebie,że nie robię już teraz z tym nic,że nawet nie próbuję już szukać pomocy..........
  8. witajcie,ja podobne objawy do was wszystkich mam od 3 lat-niestety nie bylam w stanie pojść do psychiatry by potwierdzic nerwice.wstydze sie.moge tylko sie domyslac gdyz badania mam w miare dobre,a moj neurolog u ktorego lecze sie na bole głowy,powiedzial ze mam lęki i przepisal mi antyudepresant.mam wrazenie jednak,ze przestal dzialac dawno temu,ale nie moge zawziąć sie w sobie i pójść do tego lekarza ktory prawdopodobnie by mi pomogl.mąż nie bardzo rozumie o co mi w tym wszystkim chodzi i mam wrazenie ze uwaza to za moje fanaberie.mamy 8 letnia corke,mam kupe obowiazkow,praca na zmiany....tlumacze sobie ze to brak czasu,ale boje sie ze ktoregos dnia nie wytrzymam napiecia i ze wtedy cos sie stanie.w ogole mam straszne lęki że coś mi sie własnie stanie,osieroce córkę..pisze to bardzo chaotycznie-wiem,ale mam w tej chwili doła i tak bym chciała zeby napisal ktos,ktpokolwiek i zeby ktos mi powiedzial ze wszytsko bedzia dobrze,bo jak ja sama sobie to mowie-to jakos sobie nie wierze....
×