Hej, ja mam 24 lata i też cierpię na częstoskurcz nadkomorowy od jakichś 7 lat (dodatkowo hipotensja ortostatyczna, a od września galopujące nadciśnienie). Na arytmię biorę Polfenon 3x dziennie 150 mg i jest dużo lepiej, chociaż nie idealnie. To fajny lek, bo nie odczuwam przy nim żadnych skutków ubocznych i ładnie stabilizuje rytm- polecam;) Za ok miesiąc mam ablację. Wcześniej ataki miałam 1-2 w roku, więc nie było to takie uciążliwe, ale od sierpnia powtarzają się bardzo często. Mimo brania leków żyję w ciągłym strachu, że znowu będę miała atak i w zasadzie cały czas się skupiam na tym jak pracuje moje serce- jakaś paranoja:(
Co do tego czy częstoskurcz jest groźny, to jeden atak w wieku lat 17 doprowadził u mnie do stanu przedzawałowego, gdyby nie karetka to nie wiem jakby to się skończyło, chociaż nie wiem, czy diagnoza tego stanu była słuszna, bo w tym szpitalu nie mieli pojęcia o kardiologii. Myślę, że to zależy od tego jak długo trwa atak ( u mnie jakieś 6 godzin, brak reakcji na leki) i od tego ile jest tych dodatkowych skurczy. Przede wszystkim jednak jest niebezpieczny z przyczyn *technicznych*- raz jak straciłam przytomność, mało brakowało, a spadłabym na tory metra, nie powinno się też prowadzić samochodu, no bo nigdy nie wiadomo kiedy to się zdarzy, niektórzy mają to tylko przy wysiłku, a ja np nawet kiedy leżę. Fajnie droga W, że u Ciebie tak wcześnie to zdiagnozowali- ja już przeszłam tyle błędnych diagnoz, łącznie z tym, że to ataki paniki na tle nerwowym, że myślałam, że się zastrzelę;) Pozdrawiam!