Witam wszystkich *płatkowców*.
Mam 40lat, z tą wadą żyję już około 20-tu jeżeli to Was pocieszy lub coś pomorze to przeczytajcie. Na początku było bardzo ciężko to samo co u Was, jak już wiedziałam co mi jest (że nie umieram!) to stwierdziłam że płateczek nie będzie mi rujnował życia .Jak wiele zależy od psychiki przekonałam się sama jak miałam atak nie leżałam nie słuchałam jak bije serce tylko coś robiłam, nie raz wystarcz ruszyć się gwałtownie np. jak stoję w kolejce.Trzeba odwrócić uwagę od *czarnych myśli*.Jak boli to biorę paracetamol lub polopirynę, zwróćcie uwagę że ból często pojawia się przy zmianie pogody.Też bałam się być sama w domu jechać autobusem ale to są fobie z którymi trzeba walczyć, ktoś powie łatwo powiedzieć, nie jest łatwo! powolutku krok po kroczku i się uda, trzeba tylko uwierzyć,ja pokochałam mój płateczek i prawie wszystkie niedogodności z tym związane i życzę Wszystkim to samo.
Pozdrawiam Iza