Witam Wszystkich!
Pisałam do Was na poczatku roku,myślałam, że już mi trochę ustępuje,myliłam się. Od paru dni nie daję sobie rady, coś strasznego. Dopada mnie to nawet w pracy. Silne uczucie lęku spowodowane nierównomiernym biciem serca, mam wtedy wrażenie, że zaraz stracę przytomność. Od dwóch dni biorę relanium tą najmniejszą dawkę, zaraz po przyjeździe do pracy (jeżdżę autem) nie mogę wczesniej, pod koniec pracy lek przestaje działać wtedy spokojnie mogę wrócić do domu. Napiszcie czy też tak macie, dzisiaj w pracy ogarnął mnie lęk, przerażenie , panika, że nie wytrzymałam co doprowadziło mnie do łez. Dobrze że mam swój gabinet i mogłam się schować. Nie wiem od czego mam zacząć, rozmawiałam ze swoją koleżanką, która jest psychologiem ale ona mnie nie poprowadzi ponieważ *swoich * się nie leczy. Ona zaleca mi wizytę u psychiatry ale ja jakoś nie mam przekonania. Chyba zacznę od kardiologa i psychoterapeuty.
Do wampi, co do przeżyć to masz rację, myślę, że to wszystko w każdym z nas się gdzieś tam kumuluje, a po jakimś czasie daje upust, bo ile też można wytrzymać. Ja również miałam przykre chwile, kilka lat temu pochowałam mamę, a w minionym roku tatę. Do dziś nie moge się z tym pogodzić.