Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ardnass

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ardnass

  1. Mam kolejne pytanie do Was... czy Wy również, bardzo boicie się śmierci? tego, że coś Wam się stanie...? To jest straszne...;(
  2. Pomóżcie mi proszę! ;( pisałam już wcześniej o swoich dolegliwościach, było lepiej, ale od dwóch dni, jest fatalnie! czuję się jakbym urwała się z księżyca! wszystko jest takie nierealne, jakby to był sen, albo film. A w dodatku czuję wielki strach... do psychologa idę dopiero za tydzień... Doradźcie co mam robić? czy i Wy takie stany? Pozdrawiam serdecznie, i liczę na odpowiedź.
  3. Karinko- jeśli cech pogadać to napisz ardnass@wp.pl, powiem Ci, że u mnie było bardzo podobnie i też jestem w tak młodym wieku.... Opisywać nie będę wszystkiego, ale bardzo chciałabym porozmawiać z osobą, która ma takie same problemy. Pozdrawiam.
  4. do donia Widzę, kolejna młoda osoba z nerwicą... Ja też tak czuję, i też boję się, że coś mi się stanie, że zwariuje... Staraj się myśleć pozytywnie! masz 17 dopiero, młody organizm, który wiele wytrzyma! A czy byłaś u psychologa?
  5. Dziś to chyba oszaleje! Miałam straszny sen, śniła mi się wojna, ledwo się dobudziłam, a dziś p0róbną maturę miałam poszła tak sobie ;/ potem miałam przypływ sił i wybrałam się na zakupy z koleżanką, przyszłam do domu, przyjechał chłopak, i pod wieczór strasznie zaczął mnie boleć brzuch a raczej strona gdzie jest wyrostek... Poszłam do łazienki i słuchając jak wieje wiatr(a bardzo się tego boję) normalnie miałam taki lęk przed śmiercią, ze tego nie da się opisać! Do tej pory mam, ale zaparzyłam sobie melisę, to wypiję przed snem... W czwartek wizyta u psychologa, ciekawe jak to będzie... ja wierzę, ale są takie momenty, gdzie lęk pokonuje wszystkie nadzieje! ;( nie mam do niczego głowy, na niczym nie mogę się skupić, a jutro kolejna próbna matura z biologii... Musi być dobrze, wierzę, że znowu przejdzie jak pierwszym razem, ale tym razem na dobre. Śpijcie dobrze nerwuski, i dzięki, że jesteście ;) Pozdrawiam.
  6. Do misia A czy nie próbowałaś leczyć farmakologicznie? Sanatorium ok, dużo czasu to przemyślenia, i chyba przed to pomoc samej sobie, no ale w sumie z tą chorobą tak naprawdę musimy sobie sami dać radę. A czy byłam u psychologa? może lepsza jakaś terapia??
  7. Do zofiaa Z samodzielnością to różnie, raz wyjdę z domu raz nie. A pusty dom mnie przeraża, boję się zostać w nim sama. Nie wiem czy przeczytałaś mój post odnoście, przyszłości, pracy w pogotowiu itd... ale możesz mi napisać jaki charakter ma Twoja praca w służbie zdrowi? jesteś pielęgniarką?? z ciekawości pytam.
  8. Do madziowa Kochana dzięki, za potrzymanie na duchu ;) Bardzo się cieszę, że masz tyle siły, wielu z Nas tutaj już jej nie ma, ja na szczęście jeszcze trochę jej posiadam, i kiedy mam lepsze dni, też mówię, że się nie dam, ale gdzieś tam w środku, czuję ciągle przerażenie. Co do chłopaka, to myślę, że powinnaś powiedzieć o tym ukochanej osobie! Mówię, Ci będzie Ci łatwiej u mnie też nie jest tak super, bo i on czasami mnie nie rozumie, co powoduje u mnie jeszcze większą złość. Nie masz się czego bać, jeśli kocha to zrozumie, a nawet jeśli nie zrozumie, to nie będzie oznaczało, że Cię nie kocha, tylko, że nie nie rozumie a to będzie naturalna reakcja, nie chcę do niczego zmuszać a namawiać. Fajnie mieć tu takie grono ludzi *myślących tak jak ja* Dziś piękny dzień za oknem, wczoraj w nocy miałam, taki dziwny atak, wcześniej też go miałam, tak dziwnie mi biło serce, bałam się, czułam niepokój, że zaraz mi przestanie bić, i się w nie wsłuchiwałam. Wzięłam hydroksyzynę zasnęłam i obudziłam się w jakiś takim dobrym nastroju, który o dziwo utrzymuje się do teraz ;) Ja też zaglądnę tutaj wieczorkiem ;)
  9. do KIKA Muszę Cię *pocieszyć*, że i ja często mam w sobie wiele agresji... Boję się, że komuś albo sobie coś zrobię, gdy coś kroję, to mam takie dziwne myśli... A jeśli chodzi o Twojego syna, to myślę, że domyśla się, że martwi się o Ciebie, ja w domu staram się ukryć mój stan, choć co nieco wiedzą, ale nie rozmawiam z rodzicami na ten temat, mój chłopak wszystko wie, ale jakoś czuję, że oni to zbagatelizują. Ech... mam nadzieję, że terapia mi pomoże, najgorsze jest to, że ten nawrót jest znacznie silniejszy! Nawet nie jesteście w stanie pojąć, jak bardzo byłam szczęśliwa, pełna życia i nadziei, w okresie między pierwszą a tą chorobą. Góry mogłam przenosić. Nawet chciałam iść na studia medyczne i pracować w pogotowiu, ale teraz ja tylko sobie o tym pomyślę, to mnie przeraża, zresztą jak wszystko! Myślę sobie, że jest wszystko ok, że to tylko choroba, tylko moja psychika, ale zaraz sobie pomyślę, że może się coś jednak zaraz złego stać... i błędne koło się zamyka. Również myślę o Was codziennie, choć mój chłopak, nie popiera mojego *siedzenia na forum* twierdzi, że jeszcze bardziej sobie *wkręcam* Dzięki, że jesteście tutaj, można się do ludzi stąd bardzo przyzwyczaić, i bardzo chciałabym aby każdy z Was napisał tutaj niebawem *pokonałamłem lęk*! trzymam kciuki, zarówno za Was i za siebie ;) Trochę źle się czuję w obecnej chwili, taki jakiś niepokój mam w sobie, wydaje mi się, że zaraz mi serce stanie! -paranoja! ;) aż śmiać mi się chcę momentami ;) Ale zajmę się nauką i może zapomnę i przejdzie. Dobranoc, kolorowych snów NERWUSKI ;))
  10. Ja dzisiaj mam rodzinną imprezę, zwłaszcza, że to moja impreza z okazji urodzin, boję się, że coś złego się stanie, że przy wszystkich zwariuję. To jest nie do wytrzymania! Najbardziej to mnie dobijają te lęki, o opętaniu ;( w ogóle jak tylko słyszę o jakimś horrorze, to już mam jakieś dziwne myśli, ale wyczytałam wczoraj, że tak naprawdę nic nam nie grozi... wariat, nigdy nie powie, że jest wariatem, nie zdaje sobie z tego sprawy, my sobie to wszystko po prostu *wkręcamy* ale łatwiej wkręcić i niż wykręcić! Ja jestem tylko na hydroksyzynie, którą biorę nie codziennie, lecz wtedy tylko kiedy czuję, że muszę ją wziąć. W czwartek idę na pierwszą wizytę (terapię) boję się, że mnie jeszcze bardziej nastraszy, np jak rozmawiałam z pedagogiem, i mówiłam jej, o tym, że czasami patrze przez okno, czy mi się coś nie ukazuje tak jak w filmie *egzorcyzmy...* to prędzej czy później coś tak zobaczę ;/ tak podświadomie. Masakra, w ogóle tak piszę, ale czy ktoś w ogóle czyta moje wypowiedzi? Czy ktoś może mi napisać, że ma tak samo, że tak samo się czuję, wtedy będę wiedziała, że nie jestem sama, a uwierzcie, że to pomaga...
  11. Cześć wszystkim nerwuską! Od dłuższego czasu czytam Wasze wypowiedzi, i z jednej strony cieszę, że nie jestem z tym sama, a z drugie szkoda mi, że i Wy się musicie męczyć ;( Jak już pisałam wcześniej, ja mam nawrót tego cholerstwa, ale ze zdwojoną mocą. Czasami jest ciężko, ale w głębi wiem, że nie mogę się poddać, najgorsze są myśli, że zaraz zwariuje, kiedy myślę o przyszłości, choćby o kolejnym dniu, to boję się, że coś złego się wydarzy. Bardzo boję się duchów, złych mocy itp. Tak bardzo, że boję się, że mnie opęta, to jest najgorsze, te myśli wywołują u mnie straszny strach! CZY TEŻ TAK MACIE?? Co do DZIDZI I DORY, to współczuje Wam dziewczyny, że musiałyście rzucić szkołę, ja w tym raku mam maturę, i wiem, że muszę do niej dotrzeć, mimo, że często dostaje paniki, że nie zdam, itp. Co do ASIULKIi muszę Ci powiedzieć, że ja też chyba uzależniłam się od swoich tabletek na serce ( jak wydaje mi się, że zapomniałam wziąć to od razu robi mi się słabo) jak sobie człowiek wbije do łba, że tabletka mu pomada, że bez niej nie da rady, tak jest, ale musisz obudzić w sobie silną wolę, i nie dać za wygraną, spróbować, odstawić tabletki z myślą, że sama również dasz sobie radę! Pozdrawiam!
  12. dora Też tak czasami mam.... Nie wiem,jak można Ci pomóc, choć bardzo bym chciała.. to mój numer gg 11160961jeśli będziesz chciała pogadać wal śmiało! ;)
  13. dora i aga78 Kochane, doskonale Was rozumiem. Ale czy nie jest pocieszające, że wszyscy ludzie tutaj mają podobne, wręcz takie same objawy...? nie jesteście same :) Macie dla kogo żyć, macie swoje pociechy, które pewnie smucą się gdy widzą co dzieje się z ich mamami. Chciałabym pomóc i sobie i Wam wszystkim tutaj. Ludzie *z zewnątrz* np. mój chłopak, twierdzi, że siedzenie na forum i czytanie jeszcze bardziej *nakręca*, wcale nie, właśnie dodaje mi siły, że tyle ludzi ma taki sam problem, każdy walczy, ktoś wygrał, ktoś już wygrywa... Nie zwariujemy :) Jesteśmy, mądre, inteligentne i pokonamy to cholerstwo! Powodzenia! Ja ciągle walczę, ale przychodzą chwilę, kiedy dostaje trochę siły i nadziei, choć są (częściej) chwile, w których brak nadziei... jednak wierze! ;))
  14. Hej wszystkim! a ja mam do Was pytanie, czy Wam też czasami wydaje się, że zwariujecie, albo Was opęta? macie nerwy na wszystkich i wszystko...? tak bez powodu... No i przy tym, trudności z oddychaniem, przyspieszony puls, drżenie rąk, i złość...? Proszę odpiszcie.
  15. skoro to nerwica, to wydaje mi się, że jak sam napisałeś, *nasila się kiedy o nim myślę* to tak samo, jak w nerwicy lękowej, np. kiedy myślisz, że jak wejdziesz do marketu, to źle się poczujesz, bo już raz tam się poczułeś się źle, to tak się stanie. Staraj się nie myśleć o tym. Ja np. mam częstoskurcz, i właśnie kiedy gwałtownie wstanę, podskoczę itp, to się pojawia, albo tak ja Ty opisujesz, takie nagłe, ale krótkie przyspieszone tętno. Może, skonsultuj to z lekarzem, on na pewno da Ci odpowiedź na to pytanie. Życzę powodzenia, i zdrówka:) Pozdrawiam :))
  16. chyba nie byłam świadoma, że to choroba. Zaczęła się pod koniec gim, i trwała do końca pierwszej liceum, właśnie jak tak często mdlałam, byłam u psychologa w szpitalu i stwierdził *zespół przewlekłego lęku* potem chodziłam na terapie, ale byłam tylko dwóch, gdyż sądziłam, że nic mi ona nie da, że po niej czuje się jeszcze gorzej, i dam sobie radę sama. Poznała w tym czasie super osoby, i jakoś dałam sobie radę, znów byłam pełna, marzeń, siły i nadziei. Zaczęło się w okresie jesiennym tego roku... I trochę się to nasiliło, gdyż teraz ma jeszcze takie *schizy* odnośnie tego, ze mnie coś opęta, ciągle o tym myślę, boję się tego, śmierci... Czy Ty też masz takie lęki, i ciągle o tym myślisz?
  17. a propos, postu *Pauliny16* i ani5121* to przerażające, że takie młode osoby, już dopada to cholerstwo. Co prawda ja też należę do grona tych młodych osób, ale teraz to nawrót, więc już trochę o tym wiem. Myślę, że nie możemy o tym myśleć musimy się zająć czymś, może jakieś dodatkowe zajęcia, wypady ze znajomymi. Sama za bardzo nie mogę uwierzyć w to co piszę, ale wiem, że i ja sama muszę robić i postępować, tak ja radzę innym.
  18. Droga Małgosiu! Ja też reaguje panicznie na alkohol, tzn nie piję ogólnie, bo biore betaloc a biorąc go nie można pić. Ale kiedyś też napisałam, się ze znajomymi lampki wina, i nagle tak źle się poczułam, serce mi waliło(nie wiem nawet czy to był ten częstoskurcz) czułam, że zaraz zemdleje, i tak też się stało. Od tego czasu(to było w lato) boję się ruszyć alkohol, bojąc się, że się źle poczuje Nie martw się kochana :)) A mam jeszcze pytanie, bo jestem tutaj nowa, jakie masz jeszcze objawy? boisz się tylko alkoholu? Ja wcześniej napisałam post, o swojej nerwicy... Pozdrawiam.
  19. Paulina16- wydaje mi się, że tak. A czy Tylko w nocy masz takie ataki, czy boisz się tylko spać, ciemności? I co jest powodem tego, że się boisz?? Nie martw się, ja też boję się ciemności, i zawsze zasypiam przy lampce.
  20. Hej! Cieszę się bardzo, że piszecie otwarcie o swoich problemach. Mam 18 lat, od dosyć dawna choruje na częstoskurcz napadowy, którego dnia(było to bardzo upalny dzień, i było strasznie duszno) zemdlałam po wyjściu z kościoła, po prostu, wystraszyłam się, że to częstoskurcz, bo serce mi waliło jak szalone, zawroty głowy... kiedy następny raz poszłam do kościoła, czułam wieli strach, że znowu źle się poczułam, i faktycznie nie mogłam się skupić, wyszłam i chlas... Potem zdarzało mi się to coraz częściej, u koleżanki, w szkole, a kiedy w domu mnie to dopadło, jakoś sobie dałam radę (położyłam się, zaczełam spokojnie oddychać, albo po prostu chodziłam po pokoju, bo czułam taki lęk i podenerwowanie) w szpitalu psycholog stwierdził *zespół przewlekłego lęku z somatyzacja) strasznie się buntowałam, bo nie byłam świadoma tego co mi jest. Byłam dwa razy na terapi u psychologa, potem stwierdziłam, że sama dam sobie radę, i dałam... z pomocą wielu wspaniałych ludzi. Już pod koniec pierwszej klasy liceum dochodziłam do siebie, drugą przeżyłam spokojnie, choć pod koniec miałam lekkie stany depresyjne po rozstaniu z ukochanym, ale byłam pełna siły, marzeń, nadziei... Bardzo chciałam zostać ratowniczką med. odkąd zaczeła się jesień, odczuwałam lęki, przerażenia... ciągle bolała mnie głowa... trzy tygodnie temu miałam silny atak lęku, nie mogłam oddychać, czułam gule w gardle, serce mi kołatało... i iod tego czasu, ciągle mam w sobie lęk... zapisałam się już na terapie... Kiedyś koleżanka puściła mi *egzorcyzmy emili rose* strasznie mnie to przeraziło, i potwornie boję się, że mnie diabeł opęta, że zwariuje, cięgle o tym myślę! po upływie tych trzech tygodni miałam jeszcze jeden silny atak, i zawsze pare dni po nim nie mogę dojść do siebie, po pierwszym był okres, gdzie zapomniałam o strachu... śpie dobrze, czasami się przebudzam, ale nie mam koszmarów, tylko wiem, ze sama się nakręcam! są dni kiedy nie chce mi się wstać z łóżka, kiedy ciągle chce mi się spać, ręcę mi drętwieją... Mam nadzieję, że terapia mi pomoże, i ja sama sobie pomogę. Pozdrawiam i trzymajcie się gor
×