Dołączam się do grona chorych! Obecnie mam 28 lat. Pierwszy atak paniki miałem w wieku 23 lat. W okresie poprzedzającym mój pierwszy atak przez dłuższy okres czasu (ponad rok) doznawałem silnych lęków związanych z parcą zawodową, które objawiały się brakiem snu, drżeniem roą, poceniem się, kołataniem serca czy bólami w klatce piersiowej. Także w tym nałogowo paliłem marihuane. Na kilka dni przed atakiem byłem u lekarza w związku z grypą, który stwierdził, że mam wysokie ciśnienie krwi. Sam atak miał miejsce, gdy byłem sam w domu i zapaliem marihuanę leżąc w wannie. Nagle serce zaczęło mi bardzo silnie bić, zrobiło mi się gorąco i zacząłem cały się trząść. Miałem wrażenie że w każdej chwili dostanę zawału serca. W zasadzie byłem tego pewien. Wyskoczyłem z wanny i zacząłem sie ubierać. W tym czasie odczówałem że *odpływam* i miałem wrażenie jakbym tracił wzrok. Po ubraniu się wybiegłem z domu i poszedłem potwornie przerażny do szpitala gdzie oznajmiłem lekarzom, że umieram. Po podaniu leków drogą dożylną atak miną. Wszystko trwało może do 30 minut. Najpierw mtyślełem, że przyczyną była marihuana i papierosy, które momentalnie rzuciłem pomimo silnego uzależnienia (świadomośc że nagle umrę była dużo silniejsza od nałogów). Później ataki wystepowały mniejwięcej raz dziennie. W trakcie kolejnego pobiegłem do apteki i kupiłem leki uspakajające i wzmacniające serce, które brałem przy każdym kolejnym ataku. W zasadzie nie byłem w stanie normalnie żyć, gdyż dostawałem ataków będąc w samochodzie, na uczelni czy u fryzjera. Za każdym razem próbowałem gdzieś uciekać - np. raz wybiegłem od fryzjera nie obcięty do końca, raz wybiegłem z zajęć na studiach w trakcie egzaminu a innym razem zostawiłem samochód na skrzyzowaniu. Zgłosiłem się do kardiologa, gdzie ponownie oznajmiłem, że mam regularne stany przedzawałowe i lada chwila mogę umrzec na zawał. Przeszedłem wszystkie badania i gdy okazało się, że z sercem wszystko gra myslałem, że wszystko mi minie. Niestety tak nie było i kolejnym lekarzem, którego odwiedziłem był psyholog, który na mój widok od razu skierował mnie do psyhiatry na leczenie. Pomogły dopiero leki (afobam i seroxat który biorę do dziś). Ostatnio przed moim wyjazdem na terapię leczenia uzależnień (F19.2 - alkoholizm i inne) przestałem brać leki lecz niestety po ok miesiącu czasu w trakcie terapii stany paniki znów zaczęły się pojawiać i nadal jade na lekach, które skutecznie mi pomagają.