lekarz psychiatra przepisał mi chloprotixen i 2 tygodnie zwolnienia. Wskazał na czynniki adaptacyjne zaburzeń czyli jakiś zewnętrzny bodziec, czynnik, który wywołał napady lęku,myśli samobójcze, objawy somatyczne czyli duszność, mdłości, ucisk w klatce. Leki rzeczywiscie nieco obniżyły lęk, ale *coś za coś*- jestem rozkojarzona, senna, gubię wątek przy rozmowie, czuję się jak wyłączona z rytmu, nadal mam ciemne mysli,ciaglemi zimno,bolą mnie nogi i przybieram na wadze. Mam kolejną wizytę za 2 dni- nie wyobrażam sobie powrotu do pracy w takim stanie, tym bardziej, że pracuję z małymi dziecmi w przedszkolu.A przecież dzieci to wulkany energii i pomysłów-raczej nie jestem w stanie zapewnić im 100% opieki, by były bezpieczne, bo przecież jestem w środku rozbita, mam problemy z koncentracją, czujnością.Nie wiem czy mam porosić lekarza o zwolnienie ( głupia sytuacja) czy czekac na jego decyzję. Liczę, że dla niego jest oczywisty mój stan.Nawet nie wiem, czy przepisane tabletki są dobrze tolerowane przez mój ogranizm czy wyżej opisane reakcje po zażyciu są czymś normalnym. Najgorsze jest to, że moja Mama miała depresję, próbę samobójczą i leczenie w szpitalu psychiatrycznym.Panicznie boję się, że jest to w jakiś sposób genetyczne.Tak bardzo potrzbuję ciepłych słów ludzi, którzy wiedzą jak to jest przestać panować nad myslami i uczuciami.To jak chodzenie w ciemnościach