Miałem robioną ablacje we wrześniu tego roku,przez pierwszy tydzień było tragicznie,pózniej stopniowo poprawiało się ale nie zdążyłem dojść do pełnej formy bo tydzień temu wróciło wszystko,mialem dwa ataki już w ciągu tygodnia .Nie muszę konsultować się z lekarzem i pytac co jest bo ja wiem ze ablacja się nie udała,czekalem od 2006roku a ona sie nie udala,większość z was pisze ze jest po i czujecie sie świetnie,ja chyba nigdy nie dowiem sie jak to jest,nawet mysle ze wiekszość przypadków jest nie uleczalna. Mam WPW i nigdy tego sie nie pozbędę .