Mam 28 lat i jestem po drugiej nieudanej ablacji w szpitalu Jana Pawła II w Krakowie. Wprawdzie po pierwszej przeprowadzonej w 2005 r. przez dwa lata nie miałam arytmii. Z czasem ekg było coraz gorsze wiec pojechała na konsultację do Krakowa w styczniu 2008 r., mimo iż czułam się dobrze i napady arytmi miałam sporadycznie i trwały bardzo krótko. Dowiedziałam się, że ablację należy powtórzyć.Po drugim zabiegu w maju 2008 r. czuję się gorzej - napady mam średnio dwa razy w tygodniu i trwają ponad 10 minut. Dobrze że nie tracę przytomności. Nie rozumiem więc, dlaczego przed zabiegiem było dużo lepiej?! Miesiąc temu byłam na konsultacji w Zabrzu. Zakwalifikowali mnie do trzeciej ablacji w trybie pilnym (bo jeszcze nie rodziłam a chciałabym). Termin oczekiwania 3 lata. Jestem przerażona tym długim oczekiwaniem na zabieg. Biorąc więc pod uwagę mój przypadek stanowczo odradzam Kraków!!!